Niestety 2 lutego kończą mi się ferie przez co rozdział pojawi się najwczesniej 7 lutego.
******************************************************************************
{wtrącenie autorki}, *-siedziba zakonu znajduje się w Norze, **-zaklęcie wymyślone na potrzeby opowiadania, ***Lucios - zaklęcie powodujące podlecenie do przeciwnika, (np. Quirrel do Harrego w Kamieniu filozoficzym, nazwa nadana przez aut.)
----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Rozdział z dedykacją dla: Gisi - ,bo to właśnie jej blog był moją odskocznią od świata i dzięki niej możecie to czytać.
Nimfadory Tonks - która krytykowała moją Bellatrix za ''siedzenie na kanapie z miną zbitego pieska" i dzięki niej Bella ukazuje 'charakterek'.
A teraz czytajcie:
* * * * * * * * * * * * * * * * * *
Hermiona poraz kolejny ubrała suknie Narcyzy i zeszła na dół do jadalni gdzie siedziała Bellatrix.
Ku rozpaczy brązowookiej nie było Lucjusza. Westchnęła nakładając sobie jajecznicy. Zjadła w pośpiechu i już miała wstać od stołu gdy przerwała jej Bellatrix:
- Gdzie biegniesz? - zapytała z rozbawieniem
- Do pokoju albo do biblioteki - odpowiedziała Granger
- Tęsknisz za Lucjuszem - nie było to pytanie ale stwierdzenie
- Aż tak to widać? - speszyła się Hermiona
- Jak dla mnie tak - powiedziała Bellatrix
{Zapewne rozmawiały by jeszcze długo, gdyby nie patronus od Dumbledore'a...}
Obok nich przeleciał feniks - patronus Albusa Dumbledore'a.
- Bellatrix, panno Granger śmierciożercy zaatakowali siedzibę zakonu*. Potrzebne jest wsparcie! -powiedział głosem dyrektora.
Teleportowały się dokładnie w sam wir walki... .
Hermiona rozglądała się za Lucjuszem jednak jej ukochanego nigdzie nie było.
Molly walczyła z Avery'm, bliźniacy z Rowl'em ,a Syriusz z Dołohow'em. Bellatrix szybko wytropiła Glizdona ,którego potraktowała Avadą Kedavrą. Hermiona dostrzegła Tonks walczącą z wściekłym Rookwod'em. Luna wraz z Ginny i Nevill'em odparowywali zaklęcia Greyback'a.
Hermiona postanowiła im pomóc. Potraktowała wilkołaka Avadą Kedavrą ,chybiła o cal.
-Expeliarmus!- tym razem zaklęcie panny Granger bezbłędnie trafiło celu , w jej ręku wylądowała różdżka przeciwnika. - Petrificus totalus! - spetrifikowała wilkołaka za co otrzymała pełne wdzięczności spojrzenia przyjaciół.
Bellatrix wpadła w wir walki zapominając o otaczającym ją świecie. Obecnie walczyła z Carrow'ami. Bezbłędnie rzucała zaklęcia. Walczyła z Amycus'em i Alectro jak z równymi sobie. Doceniała ich... .
Zablokowała podwójną drętwote, smagnęła Amycus'a 'crucio' na co Alectro rzuciła Tormentę.
Użyła niewerbalnego protego dzięki czemu udało jej się zablokować 'Petrificus maxima'**
Hermiona rozejrzała się po polu walki...
Wszystko działo się jak w zwolnionym tempie... Zobaczyła upadającego Lucjusza... Greyback skoczył na Malfoy'a przyszpilając go do ziemi. Hermiona chciała podpiec do ukochanego. Powstrzymał ją
Lupin, podbiegając do niej i przyszpilając ją do siebie. Usiłowała się wyrwać.
- Puszczaj ,bo Tonks zostanie wdową! - warknęła wyciągając różdżkę i celując nią w profesora.
Puścił ją. Nie miał wyjścia.
- Lucios!*** - krzyknęła zaklęcie dzięki ,któremu w mgnieniu oka znalazła się obok wilkołaka.
- Avis! - w jednym momencie potężny orzeł strącił Greyback'a z Lucjusza
- Nie zabijaj - szepnęła do orła ,którego dziób był niebezpiecznie blisko twarzy wroga.
- Crucio! - krzyknęła Panna Granger, nie przerywając zaklęcia syknęła do wilkołaka - Jeszcze raz, ośmielisz się zaatakować bliskie mi osoby to przez tydzień będziesz wił się pod wpływem tego zaklęcia!
___________________________________________________________________________________
Wiem ,że długo czekaliście na ten rozdział.
Hermiona poraz kolejny ubrała suknie Narcyzy i zeszła na dół do jadalni gdzie siedziała Bellatrix.
Ku rozpaczy brązowookiej nie było Lucjusza. Westchnęła nakładając sobie jajecznicy. Zjadła w pośpiechu i już miała wstać od stołu gdy przerwała jej Bellatrix:
- Gdzie biegniesz? - zapytała z rozbawieniem
- Do pokoju albo do biblioteki - odpowiedziała Granger
- Tęsknisz za Lucjuszem - nie było to pytanie ale stwierdzenie
- Aż tak to widać? - speszyła się Hermiona
- Jak dla mnie tak - powiedziała Bellatrix
{Zapewne rozmawiały by jeszcze długo, gdyby nie patronus od Dumbledore'a...}
Obok nich przeleciał feniks - patronus Albusa Dumbledore'a.
- Bellatrix, panno Granger śmierciożercy zaatakowali siedzibę zakonu*. Potrzebne jest wsparcie! -powiedział głosem dyrektora.
Teleportowały się dokładnie w sam wir walki... .
Hermiona rozglądała się za Lucjuszem jednak jej ukochanego nigdzie nie było.
Molly walczyła z Avery'm, bliźniacy z Rowl'em ,a Syriusz z Dołohow'em. Bellatrix szybko wytropiła Glizdona ,którego potraktowała Avadą Kedavrą. Hermiona dostrzegła Tonks walczącą z wściekłym Rookwod'em. Luna wraz z Ginny i Nevill'em odparowywali zaklęcia Greyback'a.
Hermiona postanowiła im pomóc. Potraktowała wilkołaka Avadą Kedavrą ,chybiła o cal.
-Expeliarmus!- tym razem zaklęcie panny Granger bezbłędnie trafiło celu , w jej ręku wylądowała różdżka przeciwnika. - Petrificus totalus! - spetrifikowała wilkołaka za co otrzymała pełne wdzięczności spojrzenia przyjaciół.
Bellatrix wpadła w wir walki zapominając o otaczającym ją świecie. Obecnie walczyła z Carrow'ami. Bezbłędnie rzucała zaklęcia. Walczyła z Amycus'em i Alectro jak z równymi sobie. Doceniała ich... .
Zablokowała podwójną drętwote, smagnęła Amycus'a 'crucio' na co Alectro rzuciła Tormentę.
Użyła niewerbalnego protego dzięki czemu udało jej się zablokować 'Petrificus maxima'**
Hermiona rozejrzała się po polu walki...
Wszystko działo się jak w zwolnionym tempie... Zobaczyła upadającego Lucjusza... Greyback skoczył na Malfoy'a przyszpilając go do ziemi. Hermiona chciała podpiec do ukochanego. Powstrzymał ją
Lupin, podbiegając do niej i przyszpilając ją do siebie. Usiłowała się wyrwać.
- Puszczaj ,bo Tonks zostanie wdową! - warknęła wyciągając różdżkę i celując nią w profesora.
Puścił ją. Nie miał wyjścia.
- Lucios!*** - krzyknęła zaklęcie dzięki ,któremu w mgnieniu oka znalazła się obok wilkołaka.
- Avis! - w jednym momencie potężny orzeł strącił Greyback'a z Lucjusza
- Nie zabijaj - szepnęła do orła ,którego dziób był niebezpiecznie blisko twarzy wroga.
- Crucio! - krzyknęła Panna Granger, nie przerywając zaklęcia syknęła do wilkołaka - Jeszcze raz, ośmielisz się zaatakować bliskie mi osoby to przez tydzień będziesz wił się pod wpływem tego zaklęcia!
___________________________________________________________________________________
Wiem ,że długo czekaliście na ten rozdział.