wtorek, 22 lipca 2014

Rozdział pierwszy

Pierwszy Sevmionowy rozdział nadchodzi.
Cóż niezbyt wiem jak zacząć ,ale mam nadzieję ,że jakoś to będzie. Potem już górki.
W ,,Stronach'' znajdziecie link do Lucmione. W razie pytań piszcie w zakładce do tego przeznaczonej.

Bez dalszych paplanin z mojej strony zapraszam na rozdział.
Aveline White


 * Mam do Was prośbę piszcie w komentarzach jaką narrację według Was powinnam stosować w tym opowiadaniu, czy z perspektywy Hermiony czy ogólnej. *



Wsiadłam do pociągu Express Hogwart Londyn. Znalazłam wolny przedział i usiadłam wpatrując się w na razie nieruchomy obraz za oknem. To był już ostatni rok w Hogwarcie. Ostatnia szansa, żeby coś zmienić. Ostatni krok na ścieżce edukacji, ostatni krok do dorosłego życia. Chwilę później do mojego przedziału wszedł Malfoy, z którym podczas wakacji moje stosunki znacznie się poprawiły.
- Gra...
- Zamknij się i siadaj, Malfoy - machnęłam ręką na co ślizgon usiadł na przeciwko mnie
- Zaraz przyjdzie Alicja, Blaise, Pansy...
- Ginny, Harry i Ron - dokończyłam za blondyna
- Wiesz co Gr..
- Możesz się uspokoić? - zapytałam
- Jestem spokojny
- Nie, nie jesteś, Draco. W wakacje obiecałeś ,że nie będziesz mówić mi po nazwisku - przypomniałam
- Masz rację, Hermiono - blondyn westchnął przewracając oczami
- I co tak straszne?
- Co straszne?
- Moje imię
- Nie, nie aż tak
- Draco! - oboje jak na komendę odwróciliśmy się w kierunku drzwi przedziału
- Alicja! - rzuciłam się na szyję blondynce -Co robiłaś w wakacje?
- Spoufalałam się z tobą - odparła z szatańskim uśmiechem
- I ty śmiesz mnie krytykować? - Malfoy spojrzał na siostrę ze zdumieniem
- Oj tam, oj tam - roześmiała się po czym spojrzała się na mnie - A ty co porabiałaś w wakacje?
- Upadłam na głowę i zaprzyjaźniłam się z Malfoy'ami - odpowiedziałam z uśmiechem
- Nie tylko ty -  tym razem to Ginny do nas dołączyła - Hej wszystkim! - Ruda jak zawsze zarażała entuzjazmem
- Hej ruda
- Cześć Gin - Alicja wraz ze mną przytuliła „wiewiórę”
- To brakuje jeszcze Pottera, Weasley'a, Pansy i Diabła
- Jesteś tego pewien Malfoy? - zapytał Harry
- Jedyne czego jestem pewien to to, że jesteś walnięty Potter
- Alicjo nie próbowaliście go oddać? - czarnowłosy zwrócił się do blondynki
- Próbowaliśmy, Harry. Niestety fretki go nie chciały - Panna Malfoy ze smutkiem pokręciła głową na co roześmieli się wszyscy oprócz Draco
- To było podłe Alicjo, ale świetne - pochwalił z uśmiechem Zabini
- Dzięki, Diable - siostra Draco posłała pełen uśmiech Blaise'owi
- No to brakuje Łasica - podsumował Dracon - I Pansy
- Czyli nikogo - usłyszeli ,a do przedziału wszedł Ron z Panną Parkinson
- Jesteśmy w komplecie - mruknął załamany Smok - A było tak pięknie...
- Co proszę? - posłałam blondynowi zdziwione i zarazem rozbawione spojrzenie
- Oj Mionuś ty to zawsze...
- Nie mów do mnie Mionuś, Smoczku
- To było podłe! - zarzucił mi „Smoczek
- Wiem - wytknęłam mu język po czym zaczęłam plotkować z dziewczynami. Oczywiście rozmowa zeszła na chłopaków.
 - Co sądzicie o Diabełku? - zapytała szeptem Pansy, delikatnie zachichotała po czym zwróciła się do Ginny - Uspokój się Gin, Diabeł i ja jesteśmy TYLKO przyjaciółmi
- Wiem, co sądzisz o Smoczku, Pansy?
- Chyba wiesz. - odpowiedziała tamta
- A Tobie, Alicjo, kto się podoba? - zapytała Ruda
-  DOSKONALE wiesz wiewióro - powiedziała blondynka
- Harry? - zapytała szeptem Ginewra, a Alicja skinęła głową
- Hermiona? A Ty? - Parkinson szturchnęła mnie delikatnie
- Nikt - odpowiedziałam zgodnie z prawdą
- Na pewno?
- Tak. Nikt mi się nie podoba - wzruszyłam ramionami patrząc na chłopaków
Diabeł? Nie. Blaise był miły i zabawny, ale tylko jako przyjaciel. Smok? Pff! Draco nadal jest... MALFOY'EM z krwi i kości i fretką chociaż może nie ,aż takim dupkiem jakim był. A Harry i Ron? To moi przyjaciele i koniec, kropka. Przez resztę podróży byłam nieobecna.
- Hermiona! - Ginny szturchnęła mnie w ramię
- C...Co?
- Wysiadamy - ruda wyciągnęła mnie z pociągu
Dzięki Merlinowi nie trzeba było chodzić w szatach. Ostatni, siódmy rocznik został z tego oficjalnie zwolniony, ku uciesze wszystkich uczniów ,w tym także mojej. Razem z Ginny, Alicją i Pansy zajęłyśmy powóz, chłopacy siedzieli w następnym.
- Gin, to prawda, że Dumbledore przeniósł Cię na siódmy rok? - dopytałam się
- Mhm - Ruda potwierdziła to z uśmiechem na ustach
- A mi przysługuje osobne dormitorium... - podpuściłam je
- ...Miona!
- Co? - zapytałam zdziwiona reakcją Alicji
- To FANTASTYCZNIE - blondyna rzuciła mi się na szyję
- Będzie tylko trzeba załatwić to z dropsem - przypomniała Pansy
- ,,Załatwić to z dropsem?” Pansy od kiedy ty jesteś taka przykładna?
- A od kiedy ty się tak czepiasz, Ginewro? - odparowała Parkinson z uśmiechem
- Ech... No dobra - skapitulowała Ginny
- To co? - uśmiechnęłam się
- Idziemy do dropsa - powiedziała Alicja
- Po uczcie? - zapytała Pansy
- Po uczcie - przytaknęłam
- Chodźcie! - Ginny wyskoczyła z powozu, a my za nią

Już po chwili siedzieliśmy przy stołach w Wielkiej Sali. Ja, Ginny, Harry i Ron przy stole Gryffindoru, a Alicja, Smok, Diabeł i Pansy przy stole Slytherinu.

Rozdział pierwszy nowego opowiadania. Skończony był wczoraj, ale postanowiłam ,że dodam go dzisiaj. Jest jaki jest. Mam nadzieję ,że się spodoba.


poniedziałek, 21 lipca 2014

Koniec Histori Lucjusza i Hermiony

Dnia 15 czerwca odbył się chrzest Sophie Aveline i Syntii Bellatrix Malfoy. Dziewczynkom nic się nie stało pomimo tak wczesnego porodu ich zdrowie ,ani życie nie było zagrożone bardziej niż ich matki, która ma się bardzo dobrze. Piętnasty czerwca to według Hermiony Malfoy dzień szczególny, nie tylko z powodu chrztu jej córek. Tego dnia Syriusz poznał Annę Black - swoją miłość, dzięki której jest najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Hermiona jak obiecała zemściła się na Ricie Skeeter - dziennikarce, która wymyślała artykuły mające ośmieszyć innych ludzi i złożyła wizytę w Ministerstwie Magii. A Lucjusz? On jak sam ujął w rozmowie z Severus'em: Jest najszczęśliwszy dzięki swojej żonie i dwóm pięknym córkom ,które każdego dnia czynią jego życie jeszcze cudowniejszymˆ. Wszystko się poukładało. Harry jest z Luną, Ginny ze Snape'm. Nawet Ron ułożył sobie życie. Jej bliscy byli szczęśliwi, a ona ciągle myślała ,że śni gdy budziła się w ramionach męża. Teraz brązowowłosa siedziała w sypialni rozczesując włosy, wspominała te wszystkie lata... Kamień Filozoficzny w pierwszej klasie i to jak bardzo bała się przydziału, Legendę Komnaty Tajemnic, w której krył się Bazyliszek. Potwór spetryfikował ją, ale przyjaciele byli przy niej... Trzecią klasę, pomoc Syriuszowi... Jak bardzo się wtedy bała o Harry'ego... Wrzeszczącą Chatę i tajemnicę Lupina... Turniej Trójmagiczny ,w którym Harry brał udział... Czasy gdy w Hogwarcie rządziła Dolores Jean Umbridge... Gwardię Dumbledore'a... Gwardia Dumbledore'a to było... coś... Za każdym razem gdy przychodziła na spotkanie grupy czuła lekki dreszczyk emocji... W końcu GD była zakazana...Bitwę w Departamencie Tajemnic, którą Syriusz przeżył.... Poszukiwania Horkruksów... II Bitwę o Hogwart... Aż wreszcie jej nową pracę gdzie jej szefem okazał się Lucjusz.. Walkę w biurze Malfoy'a, Rozmowę z Bellatrix, Wstąpienie do Zakonu Feniksa, Kłótnie z Dumbeldore'm ,że za nic w świece nie zamieszka w Malfoy Manor... To jak Lucjusz odnalazł jej rodziców... Oświadczyny... Ślub... Sposób na żuka... Niefortunną podróż poślubną... Ciążę... III Bitwę o Hogwart...Gdy dowiedziała się, że Ginny jest z Severusem, a Harry z Luną... Atak na Malfoy Manor przez niedobitki śmierciożerców... Ucieczkę lasem... 
Teraz wszystko się jakoś ułożyło.  Była szczęśliwa, jej przyjaciele i rodzina także. Miała męża, dzieci, dom z ogrodem i psa... Było cudownie...

 W ten sposób zakończyłam historię Hermiony i Lucjusza. Czy jest to udane zakończenie?
Nie wiem. Jest to zakończenie absolutne tej historii i na pewno nie jest mi łatwo dodać ten post.
To jest tak jakbym żegnała się ze starym przyjacielem, którego nigdy nie zobaczę. Planowałam więcej rozdziałów. Ale plany najczęściej trafia szlag i nic z nich nie wychodzi. Planowałam inne zakończenie znowu nie wyszło... W moim przypadku nie da się przewidzieć kolejnego rozdziału nie jestem wróżbitką przez co zdarzały mi się większe lub mniejsze potknięcia i upadki. Jednak nie zamierzam się poddać. Mogę śmiało uznać tą historię za zakończoną. Czy jest mi przykro? Tak. Bardzo. Jest mi przykro, bo skończyłam tego bloga. Jest mi przykro, bo to pierwszy poważny blog. Jest mi przykro, bo to koniec. Tym którzy wytrwali do końca tej historii dziękuję. Nie wiele to znaczy,ale musi Wam wystarczyć zwykłe dziękuję. Pamiętam jak pisałam każdy z tych rozdziałów. Jak pierwszy z nich pisałam podczas ferii u babci... Minęło pół roku. To długi okres czasu... Podczas sześciu miesięcy wiele może się zmienić. I zmienia się nadal. Sześć miesięcy temu pojawił się rozdział pierwszy, a teraz pojawił się ostatni. Nie oznaczony liczbą, ale jest to rozdział 25. Rozdział ,nad którym siedziałam od rana. Napisałam go szybko, ale te pożegnanie z tym opowiadaniem nie jest wcale łatwe. Jednak konieczne.Bo nie jestem egoistką i muszę zakończyć to co zaczęłam. 
Pragnę przeprosić Was, za to że w poprzednim rozdziale napisałam ,że planuję ich więcej. Ale takie plany najczęściej trafia szlag...

Wasza na zawsze
Aveline White


niedziela, 20 lipca 2014

Rozdział 24 + Dyrektorska Sowa

Postanowiłam napisać to w poście, co będzie już moją decyzją ostateczną. Za parę rozdziałów skończy się to opowiadanie. Zacznie następne - Sevmione. Raczej dłuższe niż to. Chciałabym ponownie gorąco Wam podziękować, bo gdy przeczytałam pierwszy rozdział to zrozumiałam jak bardzo zmienił się mój styl pisania. I jestem pewna ,że zmieni się jeszcze bardziej. Będą jeszcze jakieś trzy, może cztery rozdziały, w których opiszę dziecko Hermiony i Lucjusza, oraz ich dalsze życie. A później skończę ich historię jakimiś bardziej rozległymi podziękowaniami. Będzie mi trochę smutno, że Historia Lucmione, mój pierwszy poważny blog, blog ,którym zajmowałam się ,,na serio'' dobiegnie końca. Ale będę cieszyła się tą następną historią, która nie będzie zależała tylko ode mnie. Szablon zmienię na początku Sevmione, lub po napisaniu ostatniego rozdziału tej historii. Obecnie chciałabym podziękować Wam wszystkim. Komentującym i tym ,którzy nie komentują, Tym którzy czytają i tym którzy w każdym komentarzu życzą mi weny. A także tym ,którzy na mnie wrzeszczą gdy wątpię w wenę i za nic nie mogę napisać kolejnej notki i wreszcie tym którzy kształtują mój styl pisania. Chcę podziękować Wam czytelnicy, zarówno tym którzy mają konto na blogspocie jak i tym ,którzy komentują jako Anonimy. Dziękuję Wam. Zastanawiacie się pewnie co znaczy ,,Dyrektorska Sowa'' to właśnie te podziękowanie i powiadomienie o zbliżającym się końcu tego opowiadania.
Postanowiłam także zmienić nazwę na Blogspocie na bardziej anonimową, ale to nadal ja ;) 
Bez dłuższych bzdurek zapraszam na rozdział c:

                                                                                                                                              Autorka      
    Aveline White

   
[ Dwie godziny i wiele zmarnowanych nerwów i powyrywanych włosów później...]

   - Lucjuszu, Hermiona cię woła - powiedziała Poppy Pomfrey wychodząc z namiotu.
Blondyn skinął głową po czym rzucając Dumbledore'owi miażdżące spojrzenie poszedł do Hermiony.
- Jak się czujesz, Kocie? - zapytał
- Zabiję Cię
- Dlaczego?
- Boli mnie dosłownie wszystko i ty się pytasz dlaczego?
- Tak. - powiedział po czym pocałował ją 
- Żyje?
- Tak - odpowiedziała Poppy Pomfrey wchodząc do namiotu z zawiniątkiem na rękach
Gdy pielęgniarka podała zawiniątko brązowowłosej byłej gryfonce obydwie z niemal podłym uśmiechem spojrzały na blondwołosego arystokratę
- czemu wy się dziwnie patrzycie?
- Temu, Malfoy - usłyszał głos Bellatrix 
Lucjusz obrócił się w kierunku czarnowłosej i omal nie dostał zawału gdy zobaczył ją idącą z kolejnym zawiniątkiem.
- Czy Wy właśnie chcecie mi powiedzieć ,że...
- My nic nie mówimy - poprawiły go kobiety z uśmiechem 
- Jesteście szalone, Ty kocie najbardziej 
- Za to mnie kochasz
- Skąd wiesz?
- Mam dobrą intuicję 
- Echem.. Echem - przerwała sprzeczkę Pomfrey - Jak nazwiecie dzieci?
- Witajcie na świecie... - zaczął Lucjusz
- Sophie Aveline i Syntio Bellatrix - uzupełniła Hermiona
-... Malfoy - dokończył blondyn 
- Lucjuszu, czy miałeś jakiekolwiek  zdanie w wyborze imion?
- Ja im daje nazwisko - odpowiedział dumny blondyn 
- Bello - zawołała Hermiona - Czy mogłabyś zostać chrzestną? 
- Ale jesteś pewna? - zapytała zdziwiona Lastrange
- Jak najbardziej - odpowiedziała Pani Malfoy
- Tak.
- Dziękuję. Widzisz - brązowooka zwróciła się do męża - Teraz Twoja kolej.
- Severusie! - gdy Malfoy wypowiadał imię przyjaciela jednocześnie sforsował się w myślach za to, że zgodził się na warunek żony

[Perspektywa Severus'a]
- O co chodzi? - zapytałem 
- Czy mógłbyś zostać chrzestnym tych dwóch najsłodszych istot na świecie? - Malfoy wskazał na swoje córki
- Jak mają na imię? - zadałem kolejne pytanie
- Sophie Aveline i Syntia Bellatrix - odpowiedział dumny ojciec pociech
Skinąłem głową. I w ten sposób zostałem ojcem chrzestnym, a te dwie istoty sprawiły ,że moja opinia tyrana bez serca legła w gruzach... Dziewczyny zawojowały moją reputację ,a następne pogniotły ją, podarły i wyrzuciły za co jestem im niewyobrażalnie wdzięczny. 







I jak Wam się podoba?
Aveline White

sobota, 19 lipca 2014

Rozdział 23

Chyba każdy czytelnik spodziewa się akcji rozgrywającej się w tym rozdziale... Może zdziwię Was narracją, ponieważ ten rozdział będzie pisany z perspektywy paru postaci... Ale mam nadzieję ,że nie będziecie mieć mi tego za złe c:
Bez dalszego przedłużania... Zapraszam na rozdział!
_____________________________________________________________
[perspektywa Albusa Dumbledore'a...]
Siedziałem właśnie w gabinecie głaszcząc Faweks'a po piórach gdy przez całą długość pomieszczenia przeleciała srebrno-niebieska wydra, która po wylądowaniu przede mną zaczęła mówić głosem Lucjusza:
Dumbledore! Jeśli za chwilę nie wyciągniesz nas z tego przeklętego zadupia to Cię zabiję! Pośpiesz się do cholery, bo tak się składa, że moja żona zaczęła rodzić, więc bierz Severusa, Poppy i swoją dupę w kroki i nas z tąd wyciągnij do jasnej kurwy nędzy!
- Faweks. Czy mógłbyś mój drogi sprowadzić Severusa, Poppy, Minervę, Pomonę, Filiusa,  Sybilię i profesora Twaina? - zapytałem, na co feniks spojrzał na mnie mądrymi oczami i wyfrunął z gabinetu
[ perspektywa Severusa Snape'a]
Sprawdzałem jakieś bzdury napisane przez te zakute łby zwane uczniami. Tara Night, wybitny. Soohie Casten, okropny. James Averwood, Trol. Katherine Light, nędzny. Diannah Klinns, okropny. Wilias, nędzny... Okropny, Nędzny, Trol... Gdy sprawdzałem jeden z najgorszych esejów na temat zastosowania kamienia księżycowego do MOJEGO gabinetu wleciał Faweks?!
- Faweks? Co Ty tu robisz?
Przyjdź do gabinetu dyrektora, Severusie. To bardzo ważne. Powinieneś wziąźć eliksiry.
- Jakie eliksiry? Faweks, co się stało?
Dyrektor wyjaśni Wam wszystko. Weź wszystkie eliksiry z trzeciej półki, Severusie. Wybacz muszę lecieć powiadomić resztę.
- Oczywiście, Faweks. Pomóc Ci?
Nie. Ty weź eliksiry. Pamiętaj trzecia półka, trzeciej szafki. Szybko, Severusie. Musisz się pośpieszyć...
- Oczywiście. Będę za 10 minut u Dumbledore'a.
Śpiesz się.
Po zniknięciu feniksa podbiegłem do szafki wskazanej przez Faweksa, wziąłem wybrane przez niego eliksiry i   zgarnąłem  je do drewnianej skrzyneczki, którą zmniejszyłem wsadzając do kieszeni szaty. Złapałem za pelerynę po czym wybiegłem. To tyle ze spokojnego sprawdzania esejów, pomyślałem.
Zastanawiało mnie co się stało, że Albus kazał Faweks'owi mnie powiadomić. Zastanawiała mnie sytuacja ,w której się znaleźliśmy. Bo w jakiejś się znaleźliśmy, prawda? W końcu Dumbledore może i był głupcem, ale nie wzywał by moich eliksirów bez potrzeby. 
- Karaluchowy blok - warknąłem do chimery 
- Nie warcz, bo wyglądasz jak wściekłe zwierze. 
- Zamknij się
- Nie mam ochoty - odrzekła chimera, której nasz dyrektor ,,kochany'' przydzielił zadanie: wkurzanie mojej skromnej osoby
- Severusie! Powiedziałbym ,że miło Cię widzieć ,ale w obecnej sytuacji...
- Co się stało?
- Wyjaśnie gdy wszyscy tu będą
 - Kto?
- Poppy, Minerva, Pomona, Filius,  Sybilia i profesor Twain - Ilekroć padało czyjeś imię, bądź nazwisko nauczyciela Obrony Przed Czarną Magią, ta osoba lądowała w gabinecie dyrektora - Usiądźcie.
- Usiedliśmy o co chodzi, Albusie? - Nie tylko ja miałem nie powstrzymaną ciekawość.
- Pomono... Musimy czym prędzej wyciągnąć Bellatrix i Państwa Malfoy z jak to określił Lucjusz: przeklętego zadupia. Ponadto powiem ,że powinniśmy się pośpieszyć czy KAŻDY ma to o co go prosiłem?
- Tak
- Tak, Albusie
- Oczywiście
- Dziękuję, chodźcie. - powiedział dyrektor, siwowłosy człowiek, o długiej szarej brodzie i bystrych niebieskich oczach.
Wszyscy znaleźli się blisko siebie, a Dumbledore wyciągnął z kieszeni ołówek otoczony niebieskawo srebrną mgiełką. Wszyscy dotknęli świstoklika, który już po chwili się aktywował przenosząc czarodziei w miejsce gdzie stał owy namiot Lucjusza, Hermiony i Bellatrix. 
- Już?
- Jakby nie to bym Cię nie ciągnął do tego przeklętego lasu!- warknął blondyn
- Mark, Minervo, Pomono, Filiusie! Wiecie co macie robić - zarządził Dumbledore na co wymienieni unieśli swoje magiczne patyki mamrocząc zaklęcia mające zdjąć pole antyteleportacyjne. - Poppy, Severusie! Wy również znacie swoje zadanie. - po wypowiedzeniu swych słów Dumbledore zamknął oczy dołączając do zdejmujących pole
Dotychczas bezbarwna kopuła pola antyteleportacyjnego rozbłysła biało-niebieskim światłem gdy pole zostało rozbite. Profesor Mark Twain, Minerva McGonagall, Pomona Sprout i Filius Flitwick ustwili się na około namiotu, w którym trwała walka o życie brązowowłosej byłej gryfonki i jej dziecka.

środa, 9 lipca 2014

Nominacja

Zostałam nominowana do Versatile Blogger Award!
Serdecznie dziękuję: Nimfadorze Tonks-Ridll
Zasady Versatile Blogger Award:
- Podziękować osobie nominującej,
- Pokazać nominację na swoim blogu,
- Ujawnić 7 faktów o sobie,
- Nominować 7 (lub więcej) blogów
- Poinformować o tym fakcie autorów tych blogów

__________________________________________________
FAKTY O MNIE :
1. Urodziłam się 12 sierpnia
2. Mam dwa psy: Tarę i Cygana- Tara jest u taty ,a Cygan u mamy
3. Jeżdżę konno
4. Wolę swoje drugie imię (Daria)
5. We wrześniu idę do 1 gimnazjum
6. Piszę osobne opowiadanie(niezwiązane z HP)
7. Mam niebieskie oczy;
______________________________________________________
NOMINUJĘ:
Nimfadorę Tons-Ridll: wspomnienia-bellatrix.blogspot.com
Gisię:mojeminiopowiadania.blogspot.com
Lucy: http://nie-oceniaj-po-pozorach-dramione.blogspot.com
Venetię: http://dramione-gdy-jestesmy-sami.blogspot.com/
Crucio: http://dramione-carpe-diem.blogspot.com/
Przepraszam ,że tylko tyle ,ale naprawdę nie ogarniam teraz ,na które blogi wchodzę i czytam.
Więc jeszcze tylko poinformować Nimfadorę, Gisię, Lucy, Venetiię i Crucio. :)

Jeszcze raz dziękuje Nimfadorze!

Rozdział 22

MACIE NOWY ROZDZIAŁ =]

ODNOŚNIE ROZDZIAŁU: WASZĄ AUTORKĘ TRAFIŁ PIORUN.
__________________________________________________________

UWAGA: Jestem u kuzynki i nie będzie rozdziałów do 16
__________________________________________________________
Przepraszam, że ZNOWU nie było rozdziałów przez tak długi czas, ale miałam nie mały kłopot z ,,KOCHANYPANEM WENEM,,
__________________________________________________________
Rozdział dedykuje: Hermionie Riddle, która tak się na mnie wydarła ,że napisałam to dla Was
Zajebiście, kurwa Lucjuszu w niezłe bagno się wpieprzyłeś. Idziesz w nocy po jakimś ciemnym zadupiu z żoną w piątym miesiącu ciąży na rękach i skamlącym szczeniakiem, który usiłuję się wydostać z rąk twojej szwagierki. Uprzejmie przypomnę ,że spieprzasz przed "przyjaciółmi z pracy". Kurw... minął tydzień odkąd  Malfoy Manor zaatakowali śmierciożercy. Tydzień odkąd uganiam się po tym przeklętym ciemnym lesie. Cholerny tydzień. A wszystko przez Dumbledore'a ,który założył jakieś zajebiście wielkie pole antyteleportacyjnę godne samego Merlina na ten przeklęty las. Wprost cudownie.
- Co ty tam o Melinie mamroczesz? - zapytała Lastrange
- Zabiję tego przeklętego starca. - syknąłem podając Bellatrix torebkę Miony
- Nie tylko ty. Największy powód żeby go zabić ma Hermiona - powiedziała tylko zaklęciem rozkładając namiot.
Trzeba coś zrobić z psem, pomyślałem, Cholera! Nie znam się na tych mugolskich gównach. Szelkach bodajże. Kurw... Mionka by wiedziała, ale nie chce jej budzić. Niech kociak śpi, jutro coś wymyślę. Co ja bym zrobił bez Hermiony? O wszystkim pomyślała. Po prostu o wszystkim. Namiot jest pooddzielany zasłonami w ten sposób, że Bellatrix ma ,,swój pokoik'', a kociak swój. Pies śpi z Bellą. Położyłem Hermionę na łóżku ,a sam usiadłem w fotelu rozmyślając o tym jak uciec przed tym pieprzonym Dołohow'em jednak do niczego nie doszedłem. Trzeba iść do domu ,któregoś z członków Zakonu Feniksa. Wprost świetnie... Z westchnieniem wstałem z fotela.
- Salvio Hexia. Protego Horribles. Cave Innimicum. - rzuciłem zaklęcia obronne, żeby nikt nas nie znalazł i opadłem na fotel zaklęciem przywołując jakąś durną książkę.

- Malfoy, do kurwy nędzy!
Otworzyłem oczy, które nie wiem kiedy zamknąłem. Nademną pochylała się Bellatrix. Zdziwiłem się w końcu nie budziłaby mnie bez potrzeby. Dołohow nas dopadł... Stało się.
- Dołohow? - zapytałem gwałtownie podnosząc się z fotela
- Nie - Bella pokręciła głową - Coś gorszego.
- Co...
- Tak się składa ,że kiedy Ty spałeś Twoja żona zaczęła rodzić...
- EXPECTO PATRONUM! - warknąłem ,a z mojej różdżki wystrzeliła... wydra? Zdziwiłem się odrobinę po czym warknąłem do patronusa - Przekaż Temu cholernemu Dumbledore'owi ,że jeśli za chwilę nie wyciągnie nas z tego przeklętego zadupia to go uduszę i spalę żywcem. A tak na koniec ty głupi starcze: Moja żona zaczęła rodzić więc się pośpiesz do cholery!



















piątek, 20 czerwca 2014

Rozdział 21

Pani Malfoy obeszła całą sypialni jeszcze dwa razy pilnie obszukując cały pokój i w duchu dziękując Merlinowi za to ,że Lucjusz jeszcze nie kupił jej psa co bardzo chciał zrobić!. Natrafiła na szkatułkę ,w której przechowywała listy od przyjaciół i rodziny oraz korespondencje męża. Szybko podpaliła wszystkie listy szybkim: Incendio! Następnie zdjęcia rodzinne również wysłała do samego diabła. Zaś gdy ich los miał podzielić stos książek, do pomieszczenia wparował Lucjusz wraz z Bellatrix. Blondwłosy arystokrata trzymał na rękach coś owinięte w koc. Zawiniątko szarpało niemiłosiernie za wszelką cenę usiłując wydostać się z ramion mężczyzny.
- Macie wszystko?
- Tak. - odpowiedziały dziewczyny co blondyn skwitował kiwnięciem głową
- Idziemy. - rzekł Lucjusz podchodząc do Hermiony.
Brązowooka cofnęła się jednak ze strachem.
- Kochanie?
- Kochanie?! Co to u licha ma być? - zapytała pani Malfoy wskazując na ,,coś" szamoczącego się w ramionach blondyna
- Mionka, spokojnie. - Lucjusz wydawał się być szczerze rozbawiony pomimo ataku na Malfoy Manor - Ech... Jak myślisz Bella? Musimy jej powiedzieć bo nie wyjdzie...
- Twój mąż trzyma w rękach... - zaczęła Lastrange
- Twój prezent na święta
- Jaki. Prezent. Na. Święta? - zapytała Hermiona
- Taki - powiedział Lucjusz delikatnie rozwijając zawiniątko, w którym jak się po chwili okazało leżał... malutki szczeniaczek owczarka niemieckiego.
- Czy ja ci nie mówiłam ,że...
- Mówiłaś...
- Dobra gołąbeczki, później pogadacie - zarządziła Bella
Blondyn złapał za rękę Hermione, a psa podał Bellatrix po czym wszedł na parapet ciągnąc brązowowłosą za sobą.
- Co Ty wyprawiasz? Nie możemy Fiuu?
- Kominki są kontrolowane - odpowiedział Lucjusz - Ufasz mi?
- Tak. -  odpowiedziała bez wahania na co Malfoy przyciągnął ją do siebie i oplótł ramionami
- Ja skaczę najpierw. Złapie cię, jasne? - Blondyn spojrzał uważnie na żonę
- Ufam ci - odpowiedziała - odwzajemniając pocałunek po czym wycofała się delikatnie.
Lucjusz Malfoy skrzyżował ręce na ramionach i postawił krok do tyłu, aby upaść na trawę kucając.
- Hermiono, teraz ty -  powiedział na co brązowowłosa skinęła głową, rzuciła szybkie spojrzenie na Lastrange, obróciła się w kierunku okna oceniając odległość i skoczyła.
Leciała w powietrzu tak jak uprzednio jej mąż,ale gdy nareszcie jej stopy dotknęły ziemi odetchnęła z ulga i wtuliła się w blondyna.
- Bello, za tobą! - krzyknął Malfoy w kierunku czarnowłosej
Lastrange obejrzała się panicznie po czym dołączyła do Lucjusza i Hermiony, wraz z psem wijących się w jej ramionach. Gdy stała na ziemi oddała zawiniątko Malfoy'owi, który pokręcił głową i ramieniem objął Hermionę.
- Choćbym nie wiem co się działo idźcie za mną - powiedział mężczyzna po czym ruszył szybszym krokiem w kierunku pobliskiego lasu
Gdy drzewa ukryły trójkę wędrowców, odetchnęli z ulgą.
- Gdzie idziemy? - zapytała Lastrange
- Przed siebie. Musimy dojść do strumienia - odpowiedział jasnowłosy - Dasz radę?  zwrócił się do żony
- Tak - odpowiedziała była gryfonka
Pierwszy ruszył Lucjusz z Hermioną, zaś za nimi szła Bellatrix z szamoczącym się psem. 
 

niedziela, 1 czerwca 2014

Rozdział 20

O Merlinie! Już 20 rozdział! Nawet nie wiecie jak się cieszę!! Pamiętam jak zakładałam tego bloga. Nuda, ferie, a nóż widelec ktoś to przeczyta...  I przeczytaliście.  Pamiętajcie jedno. Bez Was porzuciłabym historie Lucjusza i Hermiony w momencie wypadku, albo po bitwie. Tak naprawde jeszcze przed wczoraj chciałam porzucić bloga, napisać jak to bardzo Was przepraszam i tak dalej... Ale coś mnie podkusiło i spojrzałam na rozdział 18, przeczytałam go, zobaczyłam komntarze. Przypomniałam sobie jak ja się czuje kiedy czytam bloga i nagle bum ! Ostatnia notka 2 lata temu. Coś we mnie pękło.Tak poprostu. Wyobraziłam sobie zawiedzione miny Catrinee, Gisi, Lucy, Nimfadory, Carly, Anonimów... To było jakby ktoś oblał mnie strumieniem zimnej wody. Ale to nie był ''ktoś''... Tym ,,kimś'' jesteście Wy za co serdecznie Wam dziękuje. No no rozpisałam się... Dobra, dobra, czytajcie!!

- Eee... dziękuje?
- A tak na marginesie...
- Jeśli to powiesz to jeszcze dziś wyjedziemy na karaiby i nie wrócimy - ostrzegł ją Lucjusz
- Severus i Ginny przyjdą - odpowiedziała Miona - Jeszcze tylko Luna i Harry, proszę
- Kocie nie patrz się tak na mnie. Nie. Kochanie. Nie. Kochanie. Ja się nie zgadzam. Nie patrz się tak na mnie. Nie. Mionka. Potter zapraszam Cię wraz z Lovegood na obiad jutro  o 14 widzę Cie wMalfoy Manor. - powiedział Malfoy poczym złapał Hermionę za rękę i z trzaskiem teleportowa łsię do dworku w Wiltshire
- Jesteś wredny - zarzuciła Lucjuszowi Hermiona
- Ale za to mnie kochasz - powiedział Malfoy
- I tu masz racje
- Jak zawsze
- Jesteś wredny i masz przerośnięte ego
- Ja?
- A co? Ja?
- Mhm
- Nie bądź śmieszny
- Nie jestem
- Jesteś, Lucjuszu i o bardzo, bardz... - Blondyn uciszył żone w jedyny znany mu sposób... pocałunkiem
- Cholera, czemu ty tak dobrze całujesz?! - Pani Malfoy spojrzała się na mężaz wyrzutem co on skwitował śmiechem
- Pozwolisz ,że nie odpowiem na te pytanie?
- Pozwole - odpowiedziała Brązowooka
- Zrobisz coś dla mnie?
- Nie
- Dlaczego?
. Bo wiem o co chcesz prosić
- O co?
- Chxesz żeby, została w domu do.... - resztę słów Hermiony zagłuszyły trzaski -Co się dzieje?!
- Atakują nas! - odkrzyknęła podbiegająca do nich Bellatrix
- Bello zabierz Mionę! - polecił Malfoy machając różdżką ci zaowocowało zabarykadowawniem drzwi
Bellatrix chwyciła Hermionę za rękę po czym pokręciła głową
- Nie mogę. Nic się nie dzieje 
- Jak to nic się nie dzieje?! - Malfoy w jednej chwili znalazł się obok kobiet i sprubował się teleportować
- Zaklęcie antyteleportacyjne - Wytłumaczyła Hermiona - Każda kolejna próba może nas zabić
- Spotykamy się za 5 minut w głównej sypialnu weźcie tylko najpotrzebniejsze rzeczy!!
Hermiona wbiegła do sypialni jakby się paliło i szybkimi ruchamj różdżki transmutowała swoje obecne ubranie (czerwoną krótką sukienkę i szpilki) w zieloną bluzkę, czarne rurki, trampki i płaszcz. Przywołała torebkę do której wrzuciła dokumenty podróżne swoje, Lucjuszai Belli, zdjęcie rodzinne i najcenniejszą książkę w całym Malfoy Manor -,, Tajemnice rodu Malfoy"

wtorek, 20 maja 2014

Rozdział 19

Dedykuje ten rozdział- Wam drodzy czytelnicy

Przepraszam za to ,że calutki maj mnie nie był ,ale nauczyciele skutecznie uniemożliwili mi pisanie.
Przepraszam Was bardzo. 


_________________________________
Ten sam dzień, pare godzin po bitwie, nora



- Pomimo ,że Voldemorta nie ma mamy dużo do zrobienia. Czy mogę na Was liczyć? - mądre, niebieskie oczy dyrektora potoczyły się po zebranych
- Tak, dyrektorze. - rozległy się głosy członków Zakonu Feniksa - Oczywiście, Albusie
- Kingsley, Tonks, Remus zajmiecie się wyłapywaniem śmierciożerców wraz z Severusem.
- NIE!! - wszyscy zwrócili oczy na rudowłosą Ginny - Czy Severus nie powinien odpocząć?
- Odpocząć to powinien w Azkabanie - warknął Ron
- Co ty powiedziałeś, Weasley? - wysyczał Snape
- Że powinieneś gnić w łapskach Dementorów, Snape - Ron spojrzał na nietoperza z wyraźną pogardą
- Jeszcz...
- ...cze jedno słowo... - dokończył rudzielec z pogardliwym uśmiechem

PLASK!!
To Ron oberwał policzek od Ginny.

- Bronisz śmierciożercy? - zapytał rudzielec siostrę
- ON. NIE. JEST. ŚMIERCIOŻERCĄ. - wycedziła
- Jest
- Nie jest
- Jest
- Nie jest! Ryzykował dla Nas życie szpiegując Volemorta! Walczył dla Zakonu! Uratował Ci życie! A dla Ciebie jest śmierciożercą?! Po pierwsze BYŁYM śmierciożercą, Ron! Po drugie nie przystąpił do Volemorta, od tak! Po trzecie jeśli jeszcze raz nazwiesz go w jaki kolwiek obelżywy sposób to już się postaram ,żeby Cię rodzice nie poznali! Po czwarte jeśli przy nim wypowiesz słowo 'Azkaban' to osobiście Cię tam dostarczę! - Ginny mordowała brata wzrokiem mieżąc jednocześnie różdżką w jego gardło.
- Ginny! - rudowłosa jednak nic sobie nie robiła z krzyków matki - Ginewro Molly Weasley!
- Wiewiórko, zostaw swojego przygłupiego brata, złość piękności szkodzi - powiedział Snape, na co Ginny odeszła od Rona.
- Gin, mogę Cię prosić? - Hermiona wymownie spojrzała na schody.
- Tak, jasne, już ide. - mruknęła po czym zmroziła brata wzrokiem - Nie żartuję, Ron - wysyczała i ruszyła za brązowooką.
Gdy przyjaciółki znalazły się na górze, a konkretniej w pokoju rudowłosej Hermiona opadła na łóżku i wykrzyknęła zanim Ginny zdążyła zamknąć drzwi:
- Jesteś ze Snape'm!
- Taak
- Wiedziałam! Dzięki Ginny! - Hermiona przytuliła przyjaciółkę
- Za co?
- Założyłam się z Lucjuszem. - Brązowowłosa uśmiechnęła się
- O co? - Ginewra spojrzała na starszą gryfonkę uważnie
- Lucjusz ymm... myślał ,że Ty i Zabini..
- CO?! Ja z NIM?! 
- A ja wiedziałam ,że między tobą ,a Severusem coś jest.
- Wiedziałaś?
- Tak. - przytaknęła Hermiona - Wiedzieli wszyscy prócz Lucjusza i Zabiniego no i Ron'a
- ....
- A tak apropo wiesz ,że blondynka ma dziewczynę?
- Draco?! Nie gadaj... Kto?
- Oj Ginny... Chyba Severus Ci w główce pomieszał trochę za bardzo... Tak Smok ma dziewczynę, którą zna Severus i Lucjusz my spotkamy ją na objedzie w Malfoy Manor ,na który Ty i Snape jesteście zaproszeni...
- No dobra skoro Ty sprzedałaś mi nowine to ja Ci się odwdzięcze... Jak to powiedział Irytek... ''POTTUŚ KOCHA POMYLUNĘ!!!" 
- Nie. 
- Tak
- Nie gadaj
- Gadam - odparła rudowłosa z uśmiechem obserwując przyjaciółkę wybiegającą z pokoju ,a po chwili dobiegły ją krzyki
- POTTER!!! TY PRZEKLĘTY ZBAWCO ŚWIATA JAK ŚMIAŁEŚ MI NIE POWIEDZIEĆ ,ŻE JESTEŚ Z LUNĄ?!!
- Hermio...
- TY PRZEKLĘTY IDIOTO CZEMU MI NIE POWIEDZIAŁEŚ? Gratuluje! 

poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Rozdział 18



ROZDZIAŁ 18, czyli III bitwa o Hogwart

Pozdrowienia dla Anonima ,który pod poprzednim rozdziałem napisał ,, Wróć!!!!!!!!!''
Dedykacja dla: Wszystkich, którzy tu wchodzą i komentują ,bo to właśnie dzięki WAM napisałam ten rozdział.
________________________________________________________________________
Stało się... Trzecia bitwa o Hogwart... Ale czy uda im się go utrzymać? To złudna nadzieja...
Brązowowłosa Hermiona Jane kiedyś Granger, obecnie jednak Malfoy stoi wokół śmierciożerców. 
Przypominało jej to coś... Gdy wraz z Harry'm i Ron'em szukali diademu Roweny Ravenclaw w Hogwarcie.
To wtedy zaczęło się drugie oblężenie Szkoły Magii i Czarodziejstwa ,a teraz zaczęło się kolejne...
Uda im się? Zakon jest w Hogwarcie, uczniowie będą walczyć i nie tylko obecni ,ale również Ci ,którzy tak jak ona ukończyli naukę. Nauczyciele nie odpuszczą do ostatniej kropli krwi. Ale czy się uda? 
Każdy żywił nadzieję, Śmierciożercy ,że złamią potęgę szkoły ,zaś nauczyciele, uczniowie, Zakon, że pod wspólnym sztandarem uda im się raz na zawszę pokonać oprawców. 
Na sygnał jakim było położenie jej na ramieniu - po jednym dla każdego - ręki Snape'a i Malfoy'a Hermiona teleportowała się do Hogwartu (pomimo zaklęć, które Dumbledore zmienił tak ,aby mogły się teleportować tam osoby o czystym sercu). Pani Malfoy zdziwiła się niezmiernie widząc w Hogwarcie Narcyzę, a także wielu Ślizgonów z jej roku m.in Dracona, Zabiniego i Nott'a. 
Następnie ku kolejnemu zdziwieniu spostrzegła Ginny Weasley podbiegającą do Snape'a. Rudowłosa pocałowała mistrza eliksirów ,a ten przygarnął ją do siebie. Hermiona posłała przyjaciółce spojrzenie typu: ,,Będziesz się miała mi z czego spowiadać'' na co Weasley'ówna uśmiechnęła się do niej porozumiewawczo. 
Na znak McGonagall wszyscy obecni wyjęli różdżki. Dawni członkowie GD stali pewnie, lekko pochyleni do przodu. Co jakiś czas członkowie Gwardii Dumbledore'a odnajdywali się wzrokiem. 
Harry postanowił wyjść na środek. 
- Za Hogwart... I za Gwardię Dumbledore'a!
- Za Gwardię Dumbledore'a!!! Za Hogwart!!! - pokrzykiwali wszyscy obecni
W całej Wielkiej Sali słychać było odgłosy zaklęć tłukących w tarczę Hogwartu. Śmierciożercy pod przywództwem Voldemort'a teleportowali się wokół. Pokonali zaklęcie...
Rozgorzała bitwa...
Voldemort skupił się na Harry'm, stali więc na przeciw siebie ,a wszyscy inni wokół nich. 
Snape walczył właśnie z Yaxley'em. Ginny zaś obok niego opierała zaklęcia Avery'ego. Jakiś zamaskowany śmierciożerca podszedł do stojącego tyłem, pojedynkującego się z Carrow'em Lucjusza...
- Avada Kedavra! - warknęła Hermiona ,a po chwili ugodzony zaklęciem śmierciożerca martwy padł na ziemię 
Tonks walczyła z Dołohow'em ,a po jej prawej Lupin pojedynkował się z Greybackiem. 
- Drętwota! - zaklęcie Hermiony przeleciało obok Rowle'a ,który uchylił się w ostatnim momencie - Avada Kedavra - tym razem jej zaklęcie bezbłędnie trafiło celu. 
Obróciła się i zobaczyła McGonagall walczącą z... dyrektorem Durmstrangu.
- Co to do kurwy nędzy robi Karkarow? - pomyślała - Czy on przypadkiem nie był ,,tym dobrym''?
Przerwała tok myśli ,bo w jej stronę kroczył ...KRUM!!!
- Wyszłaś za kretyna Hermiono, na jego miejscu bym tu był - powiedział z sadystycznym uśmieszkiem - Cru...
- Avada Kedavra! - usłyszała głos Lucjusza, a po chwili Krum padł na ziemię.
- O mnie nie musisz się martwić! Skup się na walce! - powiedziała
- Nic z tego! - warknął Malfoy podchodząc do Hermiony
- O co Ci chodzi?
- Idziemy do domu - syknął
- Chyba Cię pogrzało - mruknęła celując wzmocnioną drętwotą w jakiegoś śmierciożerce
- Poradzą sobie. Hermiono na Merlina jesteś w ciąży! - Malfoy nie dawał za wygraną
- Naprawdę? - udała zdziwienie
- PROTEGO! - warknął blondyn osłaniając się przed zaklęciem... SNAPE'A!
- Kurwa Lucjuszu! Bym go trafił! - odwarknął mistrz eliksirów - Avada Kedavra!
- Trafił byś to moją żonę! - mruknął Lucjusz
- Wisisz mi przysługę
- Drętwota! Już nie - opowiedział blondyn
- Już nie - zgodził się nietoperz
- Kurw... Śmierciożerców jak mrówek - warknęła Hermiona - Drętwota! Sectusempra!
- PROTEGO!
- AVADA KEDAVRA!
- AVIS!
- DREĘTWOTA!
- SECTUSEMPRA!
- URO!
Zaklęcia leciały na wszystkie strony....
Bitwa trwała. A Zakon powoli przegrywał...
 - Trzeba zabić Voldemorta! - pomyślała Hermiona
- Zaraz wracam - powiedziała do męża i wybiegła z Wielkiej Sali
Osłaniała się przed zaklęciami i biegła nieustannie do gabinetu Dumbledore'a.  Tam złapała za Tiarę przydziału z której wysunął się miecz Gryffindor'a!
Hermiona ściskając rękojeść miecza wyślizgnęła się z Gabinetu i pomknęła do Wielkiej Sali. Wzrokiem odnalazła Voldemorta. Zastanowiła się przez chwilę... Horkruksy zniszczone... Harry był horkruksem... Ale on żyje... Gdzieś o tym czytała... ,,Krew osoby ,w której znajduje się cząstka duszy innej osoby jest błękitna''. No tak! Pociągnęła mieczem po skórze... Cholera jasna! Błękit! Gdzieś czytała zaklęcie zabijające samego horkruksa.... Hmm... jak to było... ,, Derteginto'' NIE! ,,Interfice''... TAK! To było to!
- Interfice! - powiedziała celując różdżką na siebie. Ogarnęła ją ciemność ,a po chwili jasne białe światło.
Podbiegł do niej zamaskowany śmierciożerca.
- Drętwota! - warknęła poczym ściskając miecz podbiegła jak najbliżej Voldemorta się dało.
Po czym cisnęła nim z całej siły prosto w serce. Voldemort padł... Zniknął... Śmierciożercy... zniknęli...
Nagle w Wielkiej Sali zrobiło się jasno jak nigdy wcześniej.
- Hermiono!!! - Już chwilę później wirowała w objęciach Harry'ego - Jak na to wpadłaś?
- Byłam jego horkruksem i zabiłam jego duszę... Resztę znasz - uśmiechnęła się


poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Rozdział 17 cz. II

Hermiona jednym chaustem wypiła eliksir. Wyglądała jak Alectro jednak czegoś jej brakowało... różdżki! Co prawda miała swoją ,ale potrzebowała różdżki Alectro.
- Accio różdżka Alectro Carrow
Po chwili w jej dłoni znajdowała się różdżka śmierciożerczyni.
- Możemy iść - zwróciła się do męża
- Hermiono przemyśl to wszystko jeszcze raz...
- Już to przemyśla...
- Hermiono pomyśl o dzie...
- To moja decyzja Bellatrix
- Dziewczyny idziemy w taki... - Malfoy przerwał przerażony poczym wykrztusił w kierunku swojej żony - Hermiono pamiętaj musisz zwracać się do NIEGO ,,Panie'', pozatem gdy się teleportujemy on będzie siedział, gdy wstanie musisz uklęknąć i spuścić głowę...Co on Ci powie musisz wykonać nawet jeśli musiałabyś mnie zabić nie wahaj się. Musisz być NIĄ dopóki nie rozgorzeje bitwa, wtedy teleportuj się do zamku...
- Wiem o...
- ... Gdy coś Ci powie wykonaj to. Nawet jeżeli będzie to sprzeczne z Twoimi regułami. - kontynuował jakby nigdy nic
Nagle twarz Hermiony ,a właściwie Alectro wykrzywił ból. Lucjusz wiedział co musi przeżywać. Voldemort ponowił wezwanie, a to są latusze gorsze od Cruciatusa. Dziewczyna upadła
- Hermiono jeszcze tylko jedno...  - Malfoy pomógł jej wstać - Twoje miejsce w Wewnętrznym Kręgu jest... - urwał ,bo teraz to jego ciało przeszedł spazm bólu - pomiędzy Severusem ,a Antoninem. Jeśli teleportujesz się obok tronu uklęknij przed Voldemortem, spuść wzrok i nie podnoś się dopóki Ci nie pozwoli.
Lucjusz dotknął mrocznego znaku różdżką ,a Hermiona powtórzyła ten gest. Znalazła się w jakimś pomieszczeniu tuż przed... Voldemortem. Runęła na kolana jednocześnie spuszczając głowę, trwała w bezruchu.
- Wstań Alectro. - powiedział ,a ona podniosła się z klęczek - Teraz grzecznie idź na swoje miejsce - Hermiona ustawiła się pomiędzy Snape'm ,a Dołohow'em.
Pani Malfoy odetchnęła z ulgi, raczej nie będzie ,aż tak strasznie... No właśnie raczej...
- Alectro, Lucjuszu, spóźniliście się... Ktoś pomyślałby ,że spiskujecie.
- Nigdy Panie! Straszliwa kara czeka zdrajców! Kto śmiałby spiskować przeciw Tobie?!
____________________________________________________________________
Proszę bardzo, nie rzucajcie Cruciatusa tylko ,bo głowa mnie boli :)

niedziela, 6 kwietnia 2014

Rozdział 17 cz. I

[1 miesiąc ciąży Hermiony...]
- Jak ja Cię nienawidzę - mruknęła Hermiona do swojego męża
- A czemu to, Pani Malfoy?
- Jak mogłeś powiedzieć Dumbledore'owi o ciąży?! Ty cholerny dupku.
- Lepiej ja niż Severus ,albo Bellatrix
- Zarówno Bellę jak i Snape'a mogłabym zabić
- A mnie nie?
- Nie. Nie mam zamiaru zostać samotną matką z masą kasy.
Lucjusz roześmiał się szczerze na tą uwagę.
- Mionka, kociaku nie gniewaj się na mnie
- Będę! - warknęła brązowooka wychodząc z pokoju
Hermiona Jane Malfoy wyszła z gabinetu swojego męża. Zeszła do salonu gdzie czekała na nią Bellatrix.
- Co znowu?
- Ja go naprawdę nienawidzę! Cholerny arystokrata! Myśli ,że pozjadał wszystkie rozumy! I jeszcze powiedział to na oczach całego Zakonu Feniksa!
- Miona po prostu nie możesz brać udziału w misjach
- Tak, to przecież TYLKO misje, podczas kiedy Wy będziecie ryzykować życie ja będę tkwić w domu jak kołek
- Mionka....
- Nie mogę pomagać Severusowi w eliksirach ,bo jak on sam to powiedział: ,,Opary eliksirów są trujące dla kobiet w ciąży ,Granger,, Czy on nie może się przyzwyczaić ,że nazywam się Malfoy?!
- Mio...
- Nawet mi nie mów ,że mam się nie denerwować
Bellatrix westchnęła.
- Przez tą ciążę jesteś nieznośna. Chyba w brzuchu nosisz małego Severusa Malfoy'a.
- Bardzo śmieszne - mruknęła brązowowłosa
- KURWA MAĆ!!! - usłyszały Bellatrix i Hermiona
- O co chodzi? - zapytała Lastrange Malfoy'a
- Wezwał nas. Będzie walka o niepodległość Hogwartu.
- Kolejna? - zapytała Bellatrix
- Tak! - warknął Lucjusz
- Nie! - wykrzyknęła przerażona pani Malfoy
- Miona przecież wiesz ,że nie musisz..
- nie musisz się martwić. Tak? To chciałeś powiedzieć?
- Herm...
- Idę z tobą
- NIE! - zaprotestował Lucjusz
- Dlaczego?
- A jak coś Ci się stanie? Albo dziecku? Pomyślałaś...
- A Ty pomyślałeś jak będę się czuła kiedy ktoś Cię zabije?
- Hermiono teleportacja jest niebezpieczna dla...
- Trudno! Zaryzykuje! Nie wtrącaj się Bello! - warknęła widząc ,że Lastrange chce zaprotestować - Albo zostajesz, albo idę z tobą - syknęła do męża
- Kocie przecież wiesz ,że nie mogę zostać. A ty nie możesz tam iść.
- Mogę i to zrobie! Accio eliksir wielosokowy! - krzyknęła a w jej ręku pojawił się flakonik - Arieluma* Alectro Carrow! [*= zaklęcie magii starożytnej zna je tylko Hermiona i Flitwick. Przywołuje wybraną osobę] - dodała ,a w salonie w Malfoy Manor zmaterializowała się siostra Amycus'a.
- Obliviate! Petrificus Totalus! Lego**! [**= zaklęcie związujące] - wykrzyknęła poraz kolejny
W ten spodób Alectro Carrow została pozbawiona wspomnień na temat znalezienia się w Malfoy Manor, związana i spetrifikowana.
Hermiona Jane Malfoy wyciągnęła zza pasa sztylet poczym skaleczyła śmierciożerczynie ,której krew dodała do eliksiru wielosokowego.

piątek, 21 marca 2014

Rozdział 16

Taki prezencik w opowiadaniu =) 
________________________________________________________________________
Państwo Malfoy opuścili wyspę następnego dnia. Teleportowali się dokładnie do salonu w dworku ,w Wiltshire - rezydencji Malfoy'ów
- Już jesteście? - zdziwiła się Bellatrix
- Tak, wróciliśmy ,żeby Cię nękać - mruknął Lucjusz z uśmiechem 
- Już się boje - odwarknęła Bella ze śmiechem na co roześmiała się nawet Hermiona
- Oj uspokójcie się - mruknęła Pani Malfoy krztusząc się ze śmiechu
- Czyżbyśmy kogoś rozśmieszyli? - zapytał blondyn
- Nie - odpowiedziała Lastrange niewinnym tonem 
- Jesteście nie znośni - mruknęła Hermiona z niedowierzaniem kręcąc głową
- My? - zapytali Bellatrix i Lucjusz jednocześnie patrząc na panią Malfoy jakby oświadczyła ,że uwielbia quidditcha
- Wynocha! - warknęła na męża Hermiona - Chcę pogadać z Bellą
Malfoy z miną zbitego pieska opuścił salon, poczym skierował się do swojego gabinetu wraz z butelką Ognistej. Dla każdego oprócz Bellatrix i Hermiony mogłoby się wydawać ,że Lucjusz Malfoy będzie pił sam. Ale wyżej wymienione doskonale wiedzą ,że skontaktuje się ze swoim synem- Draconem i najlepszym przyjacielem Draco - Blaise'm Zabinim. 
- Bello...
- Tak? - zapytała Lastrange patrząc podejrzliwie na brązowooką
- Mogę Cię prosić o dyskrecję?
- Oczywiście - zapewniła Bellatrix
- Chyba...
- Tak?
- Ja...chyba...
- Wyduś to z siebie
- JaChybaJestemWCiąży - wydusiła Hermiona jednym tchem
- Zaraz zobaczymy - powiedziała Bella wychodząc.
Lastrange skierowała się do Szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart gdzie znalazła nauczyciela eliksirów-Severusa Snape'a ,którego poprosiła o eliksir za pomocą ,którego można było stwierdzić ciąże. Snape spojrzał na Bellatrix ,która wyszeptała ,,Nie ja'' poczym wróciła do Hermiony.
- Potrzymaj to w ustach przez około minutę poczym wypluj tutaj - poleciła Bellatrix podsuwając Hermionie eliksir i kubeczek.
Brązowowłosa przechyliła flakonik z eliksirem. Eliksir smakował miętą, owocami leśnymi i surowym jajkiem. Minęła minuta. Hermiona wypluła eliksir w podsunięty przez Bellę kubeczek. Wcześniej przezroczysty płyn miał kolor głębokiej zieleni.
- Gratuluje! - pisnęła Bellatrix
- C.co? - wyjąkała niezbyt inteligentnie Hermiona
- Gratuluje Granger elokwencją dorównujesz Potte... - Snape urwał momentalnie - Gratuluje i elokwencji, i dziecka Granger - powiedział wyraźnie rozbawiony mistrz eliksirów zaglądając do kubeczka
- Nie Granger! Jeślibyś zapomniał Snape, nazywam się Malfoy i jestem żoną twojego najlepszego przyjaciela - mruknęła
- Przepraszam wielmożną Panią Malfoy - mistrz eliksirów udał skrzata i skłonił się głęboko
- Zamknij się Severusie - syknęła rozbawiona
- Oczywiście Jaśnie Pani - Snape ponownie się skłonił z uśmiechem na ustach
- Mówił Ci ktoś ,że jesteś okropny? - zapytała
- Żeby to raz - mruknął  Snape
- żeby dwa - dodał Malfoy stojący w drzwiach
- Wyjdźcie mi obaj natychmiast! - wykrzyknęła Hermiona celując różdżką to w Snape'a, to w Malfoy'a.

sobota, 15 marca 2014

Rozdział 15

I znowu nie dotrzymałam słowa! Miało być po 1 kwietnia. Ale co tam macie czytajcie :)
_________________________________________________________________________
- Coś mi tu nie gra - pomyślała brązowooka po kolejnym wyjściu ,,jej opiekuna''.
Jej każde wspomnienie o mężczyźnie było zamazane, widoczne jak przez mgłę, ale była pewna ,że ich dawna relacja była cieplejsza o tej jaką blondyn darzył ją teraz. On nie mógł być jej opiekunem. Po prostu nie mógł. Kim więc był? Co zdradziło Lucjusza Malfoya? Drżenie ręki przy podawaniu eliksiru dziewczynie, pełne troski spojrzenie zimnych stalowoszarych oczu, zachowanie mężczyzny, jego ruchy, sposób poruszania się, niepewność i ta cholerna troska. Te wszystkie czynniki spowodowały pewność dziewczyny ,że mężczyzna nie jest jej opiekunem. 
- Kim jesteś? - wyszeptała Hermiona w zamknięte drzwi - Czemu kłamiesz? 
Nie! Co jak co ,ale on nie był jej opiekunem. Brązowooka była tego pewna. 
- Kim ty do jasnej cholery jesteś? - zapytała w pustkę - Czemu mnie okłamujesz?!
Niepewna wcześniejszej relacji pomiędzy nią a mężczyzną zasnęła. 
Śniły jej się...schody. Te same schody śniły jej się cały czas. Ale co to mogło oznaczać?
Schody...ból...zatroskane spojrzenie zimnych szarych oczu...ciemność. Od czasu wypadku śnił jej się ten sam sen. Obudziła się jak zwykle pogrążona w myślach o śnie. Co mógł oznaczać? Czy ten ciąg wydarzeń może mieć coś wspólnego z blondynem? Granger poczekała chwilę. Słychać było kroki blondyna. Drzwi się otworzyły. Niepewność emanowała z jego ruchów co tylko utwierdziło dziewczynę w swoim przekonaniu. 
- Kłamałeś. - stwierdziła - Nie jesteś moim opiekunem, prawda?
- Dlaczego tak sądzisz? - zapytał
- Drży ci ręka kiedy podajesz mi eliksir, patrzysz się na mnie z troską, strachem i niepewnością, dziwnie się zachowujesz, chodzisz niemal na palcach, obchodzisz się ze mną jak z małym dzieckiem. Dlaczego? Kim jesteś naprawdę? Kim ja jestem?
- Nie wiem ile mogę Ci powiedzieć - rzekł po chwili milczenia
- Najlepiej wszystko - odpowiedziała 
- Zaczekaj tutaj - powiedział wychodząc 
Po chwili blondyn wrócił z Cassią, Poppy i jakimś starcem. 
- Hermiono to Albus Dumbledore, dyrektor Szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart - powiedziała Cassia.
Brązowooka pokiwała głową. Starzec wyjął różdżkę poczym w pomieszczeniu pojawiły się cztery krzesła. Każdy z obecnych zajął po krześle. Malfoy te najbliżej jej łóżka. 
- Odpowiadając na twoje poprzednie pytanie... - zaczął blondyn - jestem... 
- twoim mężem - uzupełnił Dumbledore z uśmiechem 
- Co?! - teraz te wszystkie dziwne elementy złożyły się w poprawną całość ,ale dziewczyna nie mogła w to uwierzyć.
- Spójrz - polecił Malfoy pokazując jej album ze zdjęciami.
Ona i Lucjusz przy ołtarzu, ona i Malfoy na weselu, ona tańcząca z Harrym.  
Wspomnienia wróciły z szybkością błyskawicy:
Pół roku temu dostała pracę w Malfoy Corporation. Atak w gabinecie Malfoya. Cruciatus rzucony na Bellę. Kłótnia z Dumbledore'm kiedy upierała się ,że za nic w świecie nie zamieszka z Malfoyem.
 Śmierć Moddy'ego. 
TA noc gdy postanowiła wyznać Lucjuszowi swoją miłość. Bitwa podczas ,której Greyback skoczył na Lucjusza. Wyrwanie się Remusowi. Spotkanie Draco, Zabiniego i Ginny ,którzy przyjechali na ferie.
Oświadczyny... Aż w końcu spotkanie z rodzicami. Ślub.,,Sposób na żuka''.Domek, aż w końcu TE schody, TEN ból,TE zatroskane spojrzenie stalowoszarych oczu Lucjusza. 
- Musimy wracać - powiedziała do Lucjusza
- Dlaczego?
- Skeeter - odpowiedziała - Już ja dam jej popalić!
- Pamiętasz? 
- Ciebie nie da się zapomnieć na długo - wymruczała całując męża w szczękę

czwartek, 13 marca 2014

Rozdział 14

Next historii będzie po 1 kwietnia ,bo muszę się uczyć do szóstoklasisty.
Do rzeczy...
_____________________________________________________________
Hermiona Jane Granger wybudziła się ze snu... choć to właściwie nie był sen. Nic jej się nie śniło.
Wraz z obudzeniem się dziewczyna poczuła ostry ból. Otworzyła oczy, ból się zwiększył ,a brązowooką oślepił nie tylko ból ,ale i światło. Ostre jasne światło przedarło się do jej umysłu ,a każdy jej nerw wił się w agonii. Pierwszą jej myślą było to ,że leży w skrzydle szpitalnym w Szkole Magii i Czarodziejstwa Hogwart. Ale nie, nie, to nie było Skrzydło Szpitalne w którym leżała gdy spetryfikował ją bazyliszek. Gdzie ona właściwie jest? Gdzie ona leży?! To łóżko jest zbyt wygodne ,żeby leżała w mugolskim szpitalu. Właściwie to nie było łóżko, leżała na prawdziwym łożu. Gdzie ona jest?!
Do pokoju wszedł wysoki blondyn, o szarych czujnych oczach i długich blond włosach.
- Kim pan jest? - zapytała zdezorientowana brązowowłosa ,a jej oczy śledziły każdy ruch mężczyzny.
Wczoraj Lucjusz Malfoy uzgodnił z pielęgniarką z Hogwartu - panią Pomfrey, i główną uzdrowicielką Szpitala czarodziejów - Cassią, że jeśli brązowooka nie będzie nic pamiętać w pewnym sensie nie może powiedzieć jej prawdy. Całej prawdy.
- Nie pan. Mówmy sobie po imieniu. Jestem Lucjusz - powiedział rozbawiony i przerażony jednocześnie.
- Kim jesteś? - zapytała ponownie akcentując każde słowo
- Twoim...opiekunem - powiedział załamany ,że musi to powiedzieć. NAPRAWDĘ nie chciał tego mówić. Cholera jasna! Jak on ma jej to wyjaśnić? Przecież Hermiona Granger nienawidzi Lucjusza Malfoya. Wściekły Malfoy wyszedł do salonu.
- Poppy! - warknął ,a z kominka wyszła pielęgniarka.- Co mogę jej powiedzieć?!
- A co powiedziałeś?
- Że jestem jej opiekunem i jak mam na imię - powiedział coraz bardziej załamany
- Więc musisz to ciągnąć
- Ile?!
- Dopóki nie odzyska pamięci
- Ile to będzie trwało?
- Nie wiem Lucjuszu.
- Uczyłaś się o Obliviate! Wiesz o nim tyle ,że cały Hogwart wie mniej od Ciebie!
- Ale to nie Obliviate! - pielęgniarka straciła cierpliwość - Gdzie?
- Sypialnia. Tam gdzie była wcześniej. - powiedział siadając na kanapie.
Drzwi otworzyły się. Do pokoju weszła jakaś kobieta.
- Jak się czujesz? - zapytała owa kobieta
- Kim pani jest? - zapytała
- Pielęgniarką - odpowiedziała wymijająco - Jak się czujesz?
- Lepiej, dziękuje - odpowiedziała
- Pozwól ,że zostawię Cię samą - rzekła kobieta na odchodnym
Pomfrey poszła do salonu gdzie zastała...płaczącego Malfoya.
- Lucjuszu?
- Czego chcesz Poppy?! - warknął
- Ona odzyska wspomnienia, jest silna. - to co powiedziała nie było stu procentową prawdą ,ale wierzyła w to wystarczająco. - Wypij! - dodała podając mu kubeczek.
Malfoy posłusznie jednym ruchem ręki przylał zawartość kubeczka do ust. Lekarstwo smakowało miętą. Uspokoił się niemal od razu, tylko fizycznie. Już nie płakał, nie chciał. Ale psychicznie miał ochotę zabić Pomfrey na miejscu. Miał ochotę wejść na najwyższą wieżę w Hogwarcie i skoczyć. Miał ochotę iść do Hermiony i wykrzyczeć jej w twarz ,że jest jej mężem. Ale tego nie zrobił. Zamiast tego ukrył twarz w dłoniach poczym wykrztusił zduszonym głosem: Poppy przyprowadź Cassie, nic mnie ie obchodzi czy ma dyżur ma tu przyjść.
- Cassia! - powiedziała Pomfrey wrzucając do kominka szczyptę proszku Fiuu.  Z kominka wyszła uzdrowicielka.
- Obudziła się?
- Tak ,ale niczego nie pamięta
- Co jej powiedziałeś? - zapytała Malfoya
- Ge estem ej ojehunem i am a ime ucjusz - tyle usłyszała główna uzdrowicielka
- Jest w głównej sypialni - Pomfrey poprzedziła pytanie Cassii
Poppy i Cassia poszły do Hermiony.
- Hermiono to Główna uzdrowicielka, ma na imię Cassia. Monitorowała Twój stan zdrowia od wypadku - powiedziała Pomfrey ,a Hermiona skinęła głową na znak ,że usłyszała.

piątek, 7 marca 2014

Rozdział 13

Rozdział 13-Czy będzie pechowy? Nie no nie wierze w przesądy =)
_____________________________________________________________
Hermiona po trzech kawach postanowiła iść spać. Zostawiła koc poczym ostrożnie wyszła z biblioteki.
Krok,krok,krok - była gryfonka ostrożnie schodziła ze schodów. Trochę za daleko postawiła nogę... 
ŁUP!
ŁUP!
ŁUP!
Hałas zbudził Lucjusza. Blondyn zerwał się na nogi poczym pobiegł do źródła dźwięku-schodów ,które pokazał Hermionie tego popołudnia. Zamarł gdy zobaczył swoją żonę nieprzytomną, leżącą przed schodami. Ostrożnie wziął brązowowłosą na ręce poczym zaniósł do sypialni. Delikatnie ułożył ją na łóżku poczym podwinął rękaw bluzki. Wszędzie miała pełno siniaków, rozciętą wargę, parę zadrapań, o ile wielkie, czerwone pasy można było nazwać zadrapaniami. Malfoy był przerażony. 
- Cholera jasna! Mogłem na nią poczekać w tej cholernej bibliotece! Wtedy nic by się nie stało! Równie dobrze mogłem jej nie pokazywać schodów ,albo chociażby ostrzec! - beształ siebie w myślach
Pobiegł do salonu, złapał garść proszku Fiuu poczym krzyknął : Poppy!!!
Z kominka wyłoniła się pani Pomfrey.
- O co chodzi Lucjuszu? - zapytała 
- Chodź! - polecił prowadząc ją do żony.
- Lucjuszu, czy mogę wiedzieć co jej się stało? - zapytała pielęgniarka
- Spadła ze schodów - warknął 
- Z ,któ...
- Z tych prowadzących do tej cholernej biblioteki!
- Lucjuszu, bądź tak miły i przyprowadź mi tu Sever...
- Jestem - warknął Snape - Co się stało do cholery ,że Albus budzi mnie w środku nocy?!
- Zamknij się! - syknął Malfoy z furią wypisaną na twarzy tak wyraźnie ,że Snape zaczął mówić pół-głosem.
- Co się stało? - zapytał Snape
- Pani Malfoy, spadła ze schodów - wyjaśniła Pomfrey - spójrz.
Naczelny postrach Hogwartu zamarł.
- Już nawet Potter był w lepszym stanie gdy nie miał kości w jednej ręce - pomyślał
- I co? - dopytał się zirytowany Lucjusz
- Muszę wrócić do Hogwartu po eliksiry - wyjaśnił
- Nie musi pan, panie profesorze - chwila skąd Snape zna ten głos? Potter? Weasley? Potter. No jasne!
Severus odwrócił się. Za nim stał czarnowłosy Potter. Ale nie TEN Potter. Nie Potter-zbawca-świata-ja-pokonam-Voldemorta-bo-ty-nic-nie-wiesz. Nie Potter-Najlepszy-Przyjaciel-Granger-i-Weasleya.
Przed nim stał Albus Severus Potter, syn TEGO Pottera i TEJ Weasley. Dzieciak do ,którego ON Severus Snape ma słabość!
- Albus Cię wysłał chłopcze? - zapytał Snape najmilszym tonem jakim tylko potrafił
- Tak, panie profesorze - odpowiedział podając mu eliksiry
- Wiggenowy, Czyszczący rany, wzmacniający, Szkiele-Wzro, Potrójny eliksir Wiggenowy, Eliksir odkażający i Eliksir przeciw krwotoczny - mruczał Snape odkładając poszczególne eliksiry - Bardzo dobrze chłopcze, bardzo dobrze 90 punktów dla Gryffindoru za wspaniałomyślność i szybkie działanie Pana Pottera! I kolejne 20 za wzięcie potrzebnych eliksirów!
- Od kiedy Severusie wspomagasz Gryfonów? - zapytała Pomfrey
- Od kiedy ten wspaniały chłopak dołączył do tego domu - odpowiedział speszony Snape
- Mogę w czymś pomóc - zapytał Albus Severus
- Już nam pomogłeś chłopcze - wyjaśnił Snape - wracaj do Hogwartu
- Do widzenia ,Panie profesorze, Proszę Pana, Proszę Pani - Chłopak kiwnął głową na Severusa, Lucjusza i Pomfrey poczym wyszedł.
- Czyszczący rany, Poppy i odkażający! - polecił Snape poczym odkażał rany Pani Malfoy - Przeciw krwotoczny i wzmacniający - warknął na pielęgniarkę widząc ,że z ran zaczęła wypływać krew - Wiggenowy! Pojedyńczy! - polecił ,ponownie podając eliksiry Tej-cholernie-mądrej-Granger jak kiedyś nazywał obecną żonę jego przyjaciela.
- To wszystko co mogę zrobić - powiedział w końcu Snape przyglądając się Pani Malfoy - A to jest dla Ciebie - dodał wciskając Malfoyowi w rękę fiolkę z Potrójnym Wiggenowym - Po każdym posiłku trzy krople pod język - powiedział na co Malfoy skinął głową - Dopóki nie wpadnę tu wraz z Poppy na kontrole.

czwartek, 6 marca 2014

Rozdział 12

Znalazła się tuż przed pięknym drewnianym domkiem. Zwykły drewniany domek ,a jaki uroczy.
Puściła rękę męża i pobiegła wprost do domku.
- Alohomora - szepnęła kierując różdżką w drzwi.
Gdy tylko drzwi otworzyły się wbiegła salonu. Był urządzony w kolorze szarym. Co niezbyt spodobało się byłej gryfonce.
- Mam nadzieję ,że sypialnia będzie w lepszym kolorze - pomyślała kierując się na schody.
Gdy była w połowie usłyszała ,że do domku wchodzi Lucjusz. Najszybciej i najciszej jak mogła wbiegła do... sypialni. I to jakiej sypialni! Była piękna jasna i przestronna. Jednym słowem niebo.
Krok, krok, krok - Lucjusz zbliżał się do jej chwilowej kryjówki.
- Cholera! - pomyślała
Hermiona podeszła do drzwi ,w których po chwili stanął Malfoy.
- Salon jest okrop...
- Zanim skończysz pozwól ,że coś Ci pokaże - powiedział ciągnąc ją do hallu. - Widzisz te schody?
- Ślepa nie jestem - powiedziała
- Granger! - warknął
- To moje panieńskie nazwisko - uzupełniła z promiennym uśmiechem - Więc co z tymi schodami?
- Idź to się dowiesz - powiedział powoli zbliżając się do schodów - Ale ja będę pierwszy - dodał z szatańskim uśmiechem.
Pani Malfoy większej zachęty nie było trzeba. Wbiegła na górę przeskakując po dwa schodki.
Znalazła się w ...bibliotece!
- Jestem w niebie - szepnęła podbiegając do regału - ,,Najsilniejsze eliksiry średniowiecza'', ,,Tajemnicze zaklęcie-czarna magia'', ,,Transmutacja i Transfiguracja-poziom dla zaawansowanych'' - mruczała przejeżdżając palcem po poszczególnych książkach. Usiadła na krześle wraz z ,,Transmutacją i Transfiguracją-poziom dla zaawansowanych''.
Zaczęła czytać...
Strona 50...
Strona 80...
Strona 120...
Strona 180...
- Miona, czy ty zamierzasz kiedykolwiek zejść na kolację? - przed nią pojawił się Lucjusz z talerzem
- Nie - odpowiedziała
- Tak myślałem... - odpowiedział blondyn z westchnieniem - Masz, zjedź to - dodał kładąc talerz obok niej.
- Risotto? - zdziwiła się
- Tak Risotto - potwierdził siadając
Hermiona ze smakiem zjadła kolację poczym wróciła do lektury.
Strona 200...
Odłożyła książkę poczym złapała za kolejną ,,Ghule, trolle, wilkołaki i inne krwiożercze bestie''
Zaczytała się szczególnie w rozdziale o Wilkołakach.
Strona 20...
Strona 70...
- Kocie, zamierzasz iść spać? - zapytał Lucjusz wchodząc do biblioteki
Stop! Jak wchodząc?!
- Przecież...Ty...cały...czas...tu...byłeś - powiedziała zdezorientowana brązowooka
- Nie nie byłem - odpowiedział - A tak do rzeczy czy wiesz ,że czytasz ósmą książkę?
- ÓSMĄ?! Jaką ósmą?! To dopiero druga...
- Nie - odpowiedział blondyn - pierwsza była ,,Transmutacja i Transfiguracja-poziom dla zaawansowanych'', druga ,,Siedem sekretów stworzeń magicznych'', trzecia ,, Życie wilkołaków'', czwarta ,,Eliksiry w renesansie'', piąta ,,Sekret księżyca- o wilkołakach'', szósta ,,Życie według wilkołaków'' , siódma ,,Eliksiry- Jak wyleczyć wilkołactwo'' na merlina! co Ty masz z tymi wilkołakami?!, ósma ,,Ghule... no to co teraz czytasz - wyjaśnił - Aha i od godziny wpatrujesz się w ten rozdział - dodał
- To dla tego jestem trochę zmęczona - mruknęła
- Idziesz spać? Czy przynieść Ci kawę? - zapytał
- Trzy kawy - poprosiła - I koc.
Malfoy z westchnieniem opuścił bibliotekę.
_____________________________________________
Voile! + wygląd Domku:

Sypialnia










Salon













Schody prowadzące do biblioteki

















Biblioteka

poniedziałek, 3 marca 2014

Rozdział 11

Hermiona ze smakiem zjadła śniadanie przygotowane jej przez skrzata, poczym zaczęła się pakować.
Zapakowała kosmetyczkę, wczorajszego 'Proroka Codziennego' i  książki ,które znalazła w bibliotece (Lucjusz  uzupełnił zapas książek).
Przyszła pora na ubrania. Tu brązowooka długo zastanawiała się co może jej się przydać.
- Na pewno wezmę płaszcz... - pomyślała - Nie. Na pewno to ja muszę zadzwonić do Ginny!
Złapała za telefon ,który "zgubiła". Wiedziała bowiem ,że jeśli pokaże go Lucjuszowi ten na pewno kupi jej inny, "lepszy", droższy, zapewne smartfona. Szybko wystukała numer przyjaciółki.
- Cześć Ginny
- Hej Hermiona ,o co chodzi?
- Lucjusz chce mnie zabrać na jakąś tam "wyspę Malfoyów" ,a ja nie wiem co zapakować
- Oj, Miona to będzie problem - powiedziała rudowłosa poważnym tonem poczym się rozłączyła.
- To dziwne - pomyślała Hermiona - przecież Ginny nigdy tak nie robiła.
Brązowooka zamarła gdy dokładnie przed nią zmaterializowała się rudowłosa.
- Ginny! - krzyknęła oburzona
- Monka, jak będziesz się fochać to Ci nie pomogę - ruda uderzyła w czuły punkt
- Oj, niech ci będzie cieszę się ,że cię widzę - warknęła Hermiona z udawanym gniewem na co obydwie dziewczyny się roześmiały.
- Accio ciuchy Hermiony! - zawołała Weasleyówna ,a przed nią wylądowały ubrania.
Dziewczyny wybierały ciuchy ,które później dzieliły na cztery kupki: do wyrzucenia, do spakowania, do zostawienia i do ewentualnego spakowania. W ten sposób zapakowały calutki kufer Hermiony i jeszcze jeden ,który Ginny pożyczyła przyjaciółce.  Chwilę potem usłyszały odgłos otwieranych drzwi.
- To Lucjusz. Zwiewaj - powiedziała Hermiona bezgłośnie na co rudowłosa skinęła głową i teleportowała się do Nory.
- Hermiono Jane Malfoy! Czy chcesz mi powiedzieć ,że wygoniłaś skrzaty?! - wykrzyczał Lucjusz
- Tak! - odkrzyknęła Hermiona z uśmiechem
- Mogłem się tego spodziewać - mruknął Lucjusz z rezygnacją wchodząc po schodach do sypialni. - Mionka błagam powiedz ,że nie poprosiłaś wiewióry o pomoc
- Poprosiłam - odpowiedziała Hermiona śmiejąc się ,na co jej mąż zareagował westchnieniem
- Spakowana? - zapytał
- Tak - odpowiedziała wskazując na dwa kufry
- Więcej nie było? - zapytał Lucjusz
- No wiesz... mogę jeszcze poprosić panią Weasley jestem pewna ,że dostane jeszcze parę kufrów - powiedziała z uśmiechem
- Hermiono! Ty mnie przerażasz - Malfoy zrobił przerażoną minę na co gryfonka parsknęła śmiechem poraz kolejny
                                                ~*~
Hermiona złapała Lucjusza za rękę. Poczuła znajome szarpnięcie w okolicy pępka poczym ogarnęła ją ciemność. Znalazła się tuż przed pięknym drewnianym domkiem...

niedziela, 2 marca 2014

Rozdział 10

Hermiona obudziła się dosyć późno. Była 10. Wstając z łóżka zachwiała się i upadła... prosto w ramiona Lucjusza.
- Następnym razem nie dam Ci alkoholu - powiedział rozbawiony
- Bardzo śmieszne - mruknęła brązowooka 
- Kocie, nie idź do kuchni proszę - powiedział Malfoy 
- Czemu? - zapytała zdziwiona
- Po prostu tam nie idź- odpowiedział blondyn
- Nic z tego! - powiedziała zbiegając po schodach do 'kuchni' co w języku jej męża znaczyło 'jadalni'
Na stole leżał Prorok Codzienny. Hermiona zaczęła czytać:

PROROK CODZIENNY

Ślub Lucjusza Malfoya i Hermiony Granger. Co się stało z dawną Panią Malfoy? - strona 4
Zdjęcia ze ślubu Lucjusza Malfoya i Hermiony Granger - strona 5
Dawne życie Lucjusza Malfoya - strona 6-7
Nowe zmiany w Ministerstwie Magii. Co one oznaczają? - strona 8
Co się stało z Wybrańcem? - strona 9
Minerva McGonagall jaka jest naprawdę? - strona 10
Nowa książka Rity Skeeter - ,,Tajemnice Karkarowa''
Śmierciożercy. Czy powrócą? - strona 17-18
Życie i kłamstwa Harry'ego Pottera - strona 19-20

Hermiona przewróciła kartkę na stronę 4.
Ślub Lucjusza Malfoya i Hermiony Granger.
 Co się stało z dawną Panią Malfoy?
Wczoraj o godzinie 15 odbył się ślub Lucjusza Malfoya - arystokraty czystej krwi z Hermioną Granger - czarownicą mugolskiego pochodzenia. Wesele odbyło się w towarzystwie najbliższej rodziny Panny Młodej. 
- Tak, wesele było bardzo kameralne - mówi Wiktor Krum szukający w bułgarskiej drużynie, były chłopak Hermiony. 
- Nie pochwalamy wyboru córki - mówią państwo Granger - mogłaby mieć kogoś lepszego.
 Wiele osób zadaję sobie pytanie: Co się stało z dawną panią Malfoy - Narcyzą Malfoy (zd. Black)? Otóż jak się okazało Narcyza zniknęła w nie wyjaśnionych okolicznościach. Kto stoi za zniknięciem Narcyzy Malfoy? Czy to nie jej mąż Lucjusz? W co się pakuje Hermiona Malfoy (zd. Granger)? Jak wiadomo Lucjusz Malfoy był śmierciożercą. Zabijał i torturował z przyjemnością, czemu więc nie mógł zabić raz jeszcze? Według Malfoy'a jego dawna żona- Narcyza wyjechała do Francji. Czy można mu wierzyć? Według pewnych źródeł Narcyza uciekła od męża ,bo ten źle ją traktował. Czy to prawda? W co wpakowała się Hermiona Jane Malfoy (zd. Granger)?
Więcej na ten temat jutro!

- Lucjuszu Abraxasie Malfoy!!! - wydarła się Hermiona - Tłumacz się do jasnej cholery! Co się stało z Narcyzą?!
- Hermiono - Lucjusz westchnął - Kiedyś zabiję tą Skeeter.
- Czekam - Hermiona była nieugięta
- Naprawdę kiedyś zabiję tą Skeeter - mruknął - Jak zapewne wiesz nasze małżeństwo zostało zaplanowane. Nie kochaliśmy się. Kłótnie stały się rytuałem w Malfoy Manor. Ostatecznie Narcyza wyjechała do Francji. Zakochała się w jakimś mugolu ,którego poznała na wakacjach. Pojechała do niego. Wyjechała jakiś rok temu. Tak jest lepiej. Ona jest szczęśliwa u boku mężczyzny ,którego pokochała ,a ja u Twojego. Kwitek został podpisany ,jeśli chcesz mogę Ci pokazać akt rozwodowy. Z Narcyzą łączy mnie tylko Draco. - wyjaśnił Lucjusz
- Co to są "pewne źródła"? - zapytała nie przekonana
- "Pewne źródła" to nasza "kochana" Skeeter - ostatnie słowa wypluł jakby były trucizną
- Lucjuszu, tak się składa ,że mam haczyk na żuka - powiedziała uradowana Hermiona
- Haczyk na żuka? - zdziwił się Malfoy
- Tak, haczyk na żuka - potwierdziła brązowooka - Skeeter jest nie zarejestrowanym animagiem.
Lucjusz zakrztusił się sokiem ,który pił.
- Skeeter... animagiem?! - wykrztusił
- Tak - potwierdziła - Czas rozdeptać żuka ,choć według mnie powinna być pluskwą. To bardziej do niej pasuje.
Na tym zakończyła się rozmowa świeżo upieczonego małżeństwa. Hermiona pobiegła do łazienki gdzie przebrała się w czarną suknię i wzięła prysznic. Gdy wróciła do salonu spostrzegła ,że Lucjusz wyparował. Chwilę potem zobaczyła kartkę leżącą na stole.
Hermiono!
Skrzaty już Cię pakują. Proszę nie przerywaj im. Wyjeżdżamy dziś wieczorem. Bądź gotowa.
Jestem w Malfoy Corporation załatwiam pewną sprawę. Wrócę około 16. Skrzaty zrobią Ci śniadanie.
Bellatrix jest w bibliotece. 
                                                 Lucjusz
- Jak to "skrzaty już Cię pakują!? - pomyślała wściekła Hermiona biegnąc do sypialni Lucjusza
Wściekła jak osa Hermiona wbiegła do pokoju. Zastała tam grupkę skrzatów pakujących jej rzeczy do kufra.
- Stop! - wykrzyknęła ,a skrzaty zamarły z jej rzeczami w rękach - Zostawcie kufer. Nie pakujcie go.
- Aa..ale Pan Lucjusz kazał spakować Panią. Pan Lucjusz powiedział ,że ma Pani nam nie przerywać... - tłumaczył się skrzat najbliżej niej.
- Nie obchodzi mnie co powiedział mój mąż! - przerwała mu - Umiem się sama spakować.
- Aaa..ale pani ma się przygotować do wyjazdu... - wyjąkał znów skrzat
- Wiem co mam robić! - wykrzyknęła Hermiona
- Aaa...alee...
- Śmiesz protestować!? - warknęła Pani Malfoy
- Nnn..nie... ocz..oczywiście..,żee..niee - wyjąkął skrzat
- Więc zostaw kufer! - wycedziła Miona ,a gdy skrzaty zostawiły jej rzeczy wyraźnie się uspokoiła.
- Cz..Czy Łajza może zrobić Pani śniadanie? - zapytał zlękniony skrzat
- Tak - odpowiedziała wiedząc ,ze jeśli odmówi zasmuci i poniży skrzata
Skrzaty teleportowały się do kuchni ,a Hermiona złapała za kufer.
Siedziała na podłodze zastanawiając się co może spakować ,gdy pojawił się skrzat ze śniadaniem.
- Gdzie mój mąż planuje mnie zabrać? - zapytała skrzata
- Łajza nie może...Łajza nie powie... Łajza nie może - mruczał skrzat
- Łajzo! - warknęła zirytowana Hermiona
- Łajza nie może... - jęknął skrzat ,a widząc wściekłe spojrzenie Hermiony dodał - Na wyspę Malfoyów
- Świetnie, możesz odejść - powiedziała Hermiona pakując kufer




sobota, 1 marca 2014

Rozdział 9

W końcu nadszedł TEN dzień. Dzień ślubu. Dzień ,który miała zapamiętać na całe życie. Dzień ,który zmieni jej całe życie. Dzień , w którym panna Granger zostanie panią Malfoy. 
Hermiona stała przed lustrem w pokoju który zajmowała od pierwszego dnia w Malfoy Manor. 
Piękna biała suknia powiewała za nią ,a welon był przypięty. Dziewczyna bardzo się denerwowała ślubem. Nie raz zastanawiała się czy Lucjusz naprawdę chcę się z nią ożenić ,ale on zbywał jej pytania uśmiechem i zapewnieniem ,że kocha ją ponad życie. Kto by pomyślał ,że w ciągu tak krótkiego czasu jakim jest pół roku życie może wywrócić się o 180 stopni?
Dokładnie pół roku temu dostała pracę w Malfoy Corporation. Dokładnie pół roku temu miała ochotę zabić Malfoya na miejscu. Przypomniała sobie ich pierwszą rozmowę:
- Granger?! - mężczyzna omal nie dostał zawału gdy zobaczył  sekretarkę.
- Malfoy?! - kobieta nie pozostała mu dłużna. - Zlituj się Merlinie!
- Co Ty tu robisz?! - zapytał Lucjusz Malfoy - Zakochałaś się? - zakpił
Na pewno nie w tobie Malfoy! - prychnęła - Przyszłam tu PRACOWAĆ!
- Merlinie ratuj! - krzyknął arystokrata - Ty chcesz być MOJĄ sekretarką ?!
- Tak - odpowiedziała pewna siebie Hermiona - Jakiś problem MALFOY ?
- Ty jesteś PROBLEMEM ,Granger - powiedział - Tam jest Twój gabinet. Łap za papiery!
- Lucjusz. Malfoy. Moim. Szefem. Ja. Się. Zabije .-mruknęła łapiąc pokaźny stos dokumentów i idąc do wskazanego gabinetu.
Hermiona pracowała do późna. Do domu udała się grubo po północy. Następnego dnia wstała o 6.00.
Codziennie wstawała o 6.00, jadła śniadanie poczym udawała się do biura. Pracowała do późna i zasypiała. Minęły 2 długie,żmudne i przepełnione nienawiścią do Malfoy'a miesiące... .

Później TEN atak w gabinecie Lucjusza, kiedy oszołomiła Yaxley'a i rzuciła na Bellatrix zaklęcie 'Cruciatus'. Następnie kiedy to Bella tłumaczyła jej dlaczego torturowała Malfoya. Kłótnia z Dumbledore'em kiedy upierała się ,że za nic w świecie nie zamieszka w Malfoy Manor. 
Śmierć Moddy'ego. 
TA noc gdy postanowiła wyznać Lucjuszowi swoją miłość. Bitwa podczas ,której Greyback skoczył na Lucjusza. Wyrwanie się Remusowi. Spotkanie Draco, Zabiniego i Ginny ,którzy przyjechali na ferie.
Oświadczyny... Aż w końcu spotkanie z rodzicami. 
Już wyobraziła sobie pierwszą stronę Proroka Codziennego: ,,Ślub Lucjusza Malfoya-arystokraty czystej krwi i Hermiony Granger-szlamy, najlepszej przyjaciółki 'Wybrańca',,.
Drzwi otworzyły się ,a do pomieszczenia weszła Molly Weasley w towarzystwie swojej córki-Ginny i mamy Hermiony-Jane Granger. Zaraz po nich do pokoju wpadła Luna i Bellatrix. 
- Pięknie wyglądasz córuś - Jane Granger rozpłynęła się nad wyglądem córki. 
- Ale czegoś tu brakuje - wtrąciły Luna i Ginny
- Makijażu - podpowiedziała Bella
- Jane, chodź ze mną - poprosiła Pani Weasley za co Hermiona była jej bardzo wdzięczna - Zostawmy Hermionę, dziewczyny się nią zajmą. 
Kiedy obie wyszły Hermiona odetchnęła z ulgą.
Panna Granger podeszła do lustra. 
- Zamknij oczy! - poleciła Ginny, a brązowooka spełniła jej polecenie.
Przez następne pół godziny Hermiona czuła muśnięcia tuszu do rzęs, błyszczyku i innych dziwadeł ,które dziewczyny postanowiły wypróbować. 
- Otwórz oczy! - usłyszała głos Bellatrix
Miona posłusznie otworzyła oczy i oniemiała. Dopiero teraz zobaczyła piękno sukni ,którą ma na sobie. Makijaż pięknie dopełniał jej stylizację.  Nadszedł czas na stawienie czoła kolejnemu wyzwaniu.
Bellatrix i Luna wybiegły z pokoju jakby gonił je Voldemort. 
- Powodzenia - szepnęła Ginny poczym pobiegła do pozostałych. Hermiona odetchnęła głęboko parę razy, sprawdziła umiejscowienie różdżki poczym wyszła do ogrodu. 
Wszyscy obecni wstali na jej widok, ale ona skupiła wzrok na mężczyźnie stojącym przy ołtarzu. 
Pan Granger podał jej ramię poczym powolnym krokiem doprowadził ją do ołtarza i dołączył  do swojej żony. Lucjusz delikatnie uścisnął jej rękę ,aby dodać jej otuchy. 
- Ja Lucjusz Abraxas Malfoy biorę sobie Ciebie Hermiono Jane Granger za żonę i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz ,że Cię nie opuszczę ,aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy jedyny i Wszyscy Święci. 
- Ja Hermiona Jane Granger biorę sobie Ciebie Lucjuszu Abraxasie Malfoy za męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz ,że Cię nie opuszczę ,aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy jedyny i Wszyscy Święci.
- Hermiono Jane Granger przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności, w imię Ojca i Syna ,i Ducha Świętego.
Lucjusz zdjął jej pierścionek zaręczynowy ,który wyrzucił za siebie ,a założył obrączkę.
- Lucjuszu Abraxasie Malfoy przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności, w imię Ojca i Syna ,i Ducha Świętego.
Teraz to ona drżącymi rękoma założyła ukochanemu obrączkę.
- Ogłaszam Was mężem i żoną - Hermiona dopiero teraz przypomniała sobie o obecności Dumbledore'a
Lucjusz poprowadził ją do tej części ogrodu ,w której miało odbyć się wesele. Dla Hermiony okazało się to zgubą ,bowiem tam otoczyli ich goście składający gratulacje.
Pierwszy był Remus wraz z Tonks w pięknej niebieskiej sukni: Gratulujemy! Ślicznie wyglądasz Hermiono. - powiedzieli wciskając jej w ręce prezent ślubny. Następni byli państwo Granger rozpływający się nad wyglądem Hermiony. Później po kolei podchodzili do nich: Państwo Weasley, Fred z Angeliną, George z Katie Bell, Ginny z Blaise'm, Ron z Lavender, Neville z Luną, Harry z Romildą Vane, Bellatrix, Dumbledore, McGonagall, Syriusz, Snape, Hagrid, Parkinson, Draco, Astoria, Parvati, Cho, Bill z Fleur, Gabrielle z państwem Delacour, Cedrik Diggory, Madame Maxime, Karkarow, Wiktor Krum i parędziesiąt innych osób. Goście zasiedli do stołu ,na którym rozłożone były wszelkie potrawy z różnych krajów świata takich jak:  Francja, Bułgaria, i Szkocja.
Wkrótce zabrzmiała muzyka. Pierwszy taniec należał do niej i Lucjusza-który okazał się świetnym tancerzem. Następnie usłyszała standardowe 'odbijamy' aby po chwili tańczyć z Ronem.
Wdzięczna losowi za kolejne 'odbijamy!' Hermiona zatańczyła z Harrym, Cedrikiem, Wiktorem, Neville'm, Zabinim, Snape'm, Syriuszem, Remusem, Fredem, Georgem czy chociażby z Karkarowem z którego sideł uratował ją Lucjusz. Hermiona rzuciła welonem ,który wpadł w ręce Ginny ,a Lucjusz muchą ,którą złapał Zabini. Blaise zatańczył z ,,Wiewiórką,,. Wesele trwało do godziny piątej nad ranem.
__________________________________________________________________
Chora jestem więc nie zabijajcie proszę za ten rozdział :)
Nie wiem kiedy pojawi się następy.
__________________________________________________________________
BONUS:
 Sukienka Hermiony
 Sukienka Bellatrix
 Sukienka Fleur
 Sukienka Ginny
  Sukienka Jane Granger (mamy Mionki)
 Sukienka Luny
Sukienka Tonks