piątek, 31 stycznia 2014

Rodział 5

Masakra, wiem o tym c:.
Niestety 2 lutego kończą mi się ferie przez co rozdział pojawi się najwczesniej 7 lutego.
******************************************************************************
{wtrącenie autorki}, *-siedziba zakonu znajduje się w Norze, **-zaklęcie wymyślone na potrzeby opowiadania,   ***Lucios - zaklęcie powodujące podlecenie do przeciwnika, (np. Quirrel do Harrego w Kamieniu filozoficzym, nazwa nadana przez aut.)
----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Rozdział z dedykacją dla: Gisi - ,bo to właśnie jej blog był moją odskocznią od świata i dzięki niej                                                         możecie to czytać.
                                
                              Nimfadory Tonks - która krytykowała moją Bellatrix za ''siedzenie na kanapie                                                                 z miną zbitego pieska" i dzięki niej Bella ukazuje 'charakterek'.
A teraz czytajcie:
      *      *      *      *      *      *      *      *      *      *      *      *      *      *      *      *      *      *    
Hermiona poraz kolejny ubrała suknie Narcyzy i zeszła na dół do jadalni gdzie siedziała Bellatrix.
Ku rozpaczy brązowookiej nie było Lucjusza. Westchnęła nakładając sobie jajecznicy. Zjadła w pośpiechu i już miała wstać od stołu gdy przerwała jej Bellatrix:
- Gdzie biegniesz? - zapytała z rozbawieniem
- Do pokoju albo do biblioteki - odpowiedziała Granger
- Tęsknisz za Lucjuszem - nie było to pytanie ale stwierdzenie
- Aż tak to widać? - speszyła się Hermiona
- Jak dla mnie tak - powiedziała Bellatrix

{Zapewne rozmawiały by jeszcze długo, gdyby nie patronus od Dumbledore'a...}

Obok nich przeleciał feniks - patronus Albusa Dumbledore'a.
- Bellatrix, panno Granger śmierciożercy zaatakowali siedzibę zakonu*. Potrzebne jest wsparcie! -powiedział głosem dyrektora.
Teleportowały się dokładnie w sam wir walki... .

Hermiona rozglądała się za Lucjuszem jednak jej ukochanego nigdzie nie było.
Molly walczyła z Avery'm, bliźniacy z Rowl'em ,a Syriusz z Dołohow'em. Bellatrix szybko wytropiła Glizdona ,którego potraktowała Avadą Kedavrą. Hermiona dostrzegła Tonks walczącą z wściekłym Rookwod'em. Luna wraz z Ginny i Nevill'em odparowywali zaklęcia Greyback'a.
Hermiona postanowiła im pomóc. Potraktowała wilkołaka Avadą Kedavrą ,chybiła o cal.
-Expeliarmus!- tym razem zaklęcie panny Granger bezbłędnie trafiło celu , w jej ręku wylądowała różdżka przeciwnika. - Petrificus totalus! - spetrifikowała wilkołaka za co otrzymała pełne wdzięczności spojrzenia przyjaciół.
Bellatrix wpadła w wir walki zapominając o otaczającym ją świecie. Obecnie walczyła z Carrow'ami. Bezbłędnie rzucała zaklęcia. Walczyła z Amycus'em i Alectro jak z równymi sobie. Doceniała ich... .
Zablokowała podwójną drętwote, smagnęła Amycus'a 'crucio' na co Alectro rzuciła Tormentę.
Użyła niewerbalnego protego dzięki czemu udało jej się zablokować 'Petrificus maxima'**

Hermiona rozejrzała się po polu walki...
Wszystko działo się jak w zwolnionym tempie... Zobaczyła upadającego Lucjusza... Greyback skoczył na Malfoy'a przyszpilając go do ziemi. Hermiona chciała podpiec do ukochanego. Powstrzymał ją
Lupin, podbiegając do niej i przyszpilając ją do siebie. Usiłowała się wyrwać.
- Puszczaj ,bo Tonks zostanie wdową! - warknęła wyciągając różdżkę i celując nią w profesora.
Puścił ją. Nie miał wyjścia.
- Lucios!*** - krzyknęła zaklęcie dzięki ,któremu w mgnieniu oka znalazła się obok wilkołaka.
- Avis! - w jednym momencie potężny orzeł strącił Greyback'a z Lucjusza
- Nie zabijaj - szepnęła do orła ,którego dziób był niebezpiecznie blisko twarzy wroga.
- Crucio! - krzyknęła Panna Granger, nie przerywając zaklęcia syknęła do wilkołaka - Jeszcze raz, ośmielisz się zaatakować bliskie mi osoby to przez tydzień będziesz wił się pod wpływem tego zaklęcia!
___________________________________________________________________________________
Wiem ,że długo czekaliście na ten rozdział.




niedziela, 26 stycznia 2014

Rozdział 4

- Wiem o tym Granger. - odszeptał Snape
- Tonks i Lupin poszli po Dumbledore'a - odrzekła Hermiona.
- To też wiem - warknął Mistrz eliksirów
- Świetnie - mruknęła gryfonka w momencie w którym przybył Dumbledore wraz z Lupinem i Tonks.
- Alastorze! - zawołał dyrektor - Czy  byłbyś tak miły i mógłbyś pokazać mi lewe ramie?
- Po co Albusie? Czyżbyś podejrzewał mnie o służbę Czarnemu Panu? - zapytał zdziwiony Moody
Z kominka buchnął zielony płomień z którego wyszła Bellatrix Lastrange.
- Pokaż ramie Moody! - warknęła celując w niego różdżką
- Nic nie będę Ci udowadniał! Śmierciożerczyni! - krzyknął
- Tak masz racje Szalonooki! Przez Ciebie i moich walniętych rodziców nią zostałam! - Bellatrix nie dawała za wygraną.
- Wiem o wszystkim Alastorze - Powiedział Dumbledore - Jeśli to nie prawda pokaż ramie. "Stała czujność" Alastorze.

Po chwili postać Moody'ego padła na podłogę. Szalonooki zginał mimo ,iż nikt nie użył zaklęcia. Nikt z obecnych nie wyjął różdżki... .
                                                  ***
Hermiona zamieszkała u Malfoy'a wraz z Bellatrix. Lucjusza nie było przez prawie cały czas ku zrozpaczeniu panny Granger ,która cały wolny czas poświęcała na czytanie i rozmowy z Bellą.
Od czasu do czasu wpadała w odwiedziny najmłodsza z Weasley'ów - Ginny ,jednak nawet rudowłosej Hermiona nie zwierzyła się z uczucia którym darzyła Lucjusza. Nawet Ginny nie wiedziała o miłości Granger do Malfoy'a. Nikt nie wiedział o tym uczuciu. Nikomu nie powiedziała, nikomu nie ufała na tyle aby powiedzieć słowa których się bała. Pokochała tego zimnego arystokratę, pokochała drania ,który nienawidził osób jej pokroju porostu go pokochała ,ale co z tego skoro on nigdy się o tym nie dowie.
Co z tego ,że ona go kocha skoro on nie odwzajemni jej uczucia? Postanowiła nie spać i poczekać na wybranka swego serca. Czekała. Mijały sekundy, minuty, godziny. Czekała. Usłyszała trzask otwieranych drzwi . W drzwiach jej pokoju stanął Malfoy.
- Czemu nie śpisz ,Granger? - zapytał
- Musimy porozmawiać,możesz się śmiać ,możesz mnie zabić nie obchodzi mnie co zrobisz ale musze to powiedzieć - mówiła brązowooka - zakochałamsięwtobieMalfoy
- Możesz powtórzyć - zapytał
- Zakochałam się w tobie - wyznała ,a z jej oczu popłynęły łzy
- Nie płacz - powiedział przytulając ją - Czemu płaczesz?
- Bo...cie..kocham - powiedziała pomiędzy atakami płaczu
- Czy miłość do mnie jest aż tak straszna? - zapytał ocierając jej łzy
- Nie to nie miłość do Ciebie jest straszna ,tylko to ,że jej nie odwzajemniasz - wyjaśniła była gryfonka
- Hermiono Jane Granger! Kto Ci naopowiadał bzdur ,że Cię nie kocham?! - zagrzmiał Malfoy - Kocham Cię od dwóch lat!
- Ty kochasz mnie od 2 lat? - zapytała w szoku
- Tak - gdy potwierdził zarzuciła mu dłonie na szyje aby po chwili złączyć się w namiętnym pocałunku
*************************************************************************
Jak Wam się podoba?



sobota, 25 stycznia 2014

Cytaty cz.1

CYTATY Z BLOGA:

"- Zwiedziliśmy całą Europę, było super – odezwał się Ron.
- Beze mnie? – oburzyła się Lavender.
- Eee, to znaczy brakowało mi ciebie – wyjąkał Ron.
- Ja myślę – pisnęła i spojrzała na Hermionę i Ginny z wrednym uśmiechem. – A wy jak zawszę same.
- I tak ma być – odezwał się Draco, podchodząc do stołu Gryfonów.
- Czego chcesz fretko? – warknął Harry.
- Od ciebie nic bliznowaty – powiedział z krzywym uśmieszkiem. – Przyszedłem do ŻONY!
- Żony?! – krzyknął zdumiony Ron.
- A co głuchy jesteś? – warknął blondyn i wziął Ginny za rękę. – Chodź, kochanie, siedzisz przy moim stole!
- Czego ty chcesz od mojej siostry?! –  wrzasnął Ron. – Weź od niej te łapy!
- Uspokój się, Ronald – powiedziała Ginny.
- Wyszłaś za niego? – zapytał Harry.
- Tak, tydzień temu – odparła z promiennym uśmiechem.
- Gdy rodzice się dowiedzą… – zaczął groźnie Ron.
- Oni wiedzą, geniuszu- powiedział Draco – Byli na ślubie, tak jak twoi bracia!
- Ty tleniona fretko! – wrzasnął Ron.
- Mamo, on mnie obraża! – krzyknął płaczliwie Draco zwracając się do Hermiony, która zakrztusiła się sokiem który piła.
- Jak mnie nazwałeś? – zapytała, patrząc na niego groźnie.
- Mamą, mamusiu – odpowiedział z wrednym uśmiechem.
- Ginny, zaraz zostaniesz wdową – ostrzegła Hermiona rudowłosą.
- Szkoda – westchnęła Ginny.
- Ej, czemu on do ciebie tak mówi Herm? – zapytał Harry.
- Bo jest samobójcą – odpowiedziała Hermiona.
- Czy ty masz obrączkę na palcu? – zapytała Lavender.
- A co ma mieć? – warknął Draco, kręcąc głową. – Naprawdę, ci Gryfoni to straszne tłuki.
- Ej! – oburzyły się Ginny i Hermiona.
- Dobra, oprócz was, ratuje was to, że wybrałyście Ślizgonów – powiedział Draco i pocałował Ginny w policzek.
Wszyscy w Wielkiej Sali patrzyli na nich w szoku.
- Hermiona za kogo wyszłaś? – zapytał Harry.
- Za… – zaczęła lecz przerwał jej Draco.
- A za kogo mogła wyjść geniuszu, skoro mówię do niej mamo?
- Wyszłaś za jego ojca?! – wykrzyknął Ron.
- Brawo za dedukcję – zawołał Draco i zaczął klaskać."
----------------------------------------------------------------------------------------------------------
"- Po zajęciach Ronald, bo tak się składa, że mam osiemnaście lat i mam prawo mieszkać poza Hogwartem! – powiedziała i wyszła z Wielkiej Sali.
- Gin, ja nic mu nie zrobiłem – odezwał się Draco.
- Wiem – mruknęła, po czym spojrzała na niego poważnie. –Czekaj, co masz na myśli?.
- To, że gdy ojciec się dowie, że ktoś krzyczał na jego żonę, to nie będzie miły – powiedział wzruszając ramionami.
- Ale kto mu powie? Przecież Hermiona na pewno nie, ja też i ty TEŻ! – odpowiedziała.
- A widziałaś ten wisiorek, który miała na szyi? – zapytał z wysoko podniesioną brwią.
- Ten zielony? – Ginny się zdziwiła. – Powiedziała, że twój ojciec jej go podarował.
- No właśnie, ten naszyjnik działa w taki sposób, że osoba która go podaruje, wie, kiedy osoba obdarowana zostanie obrażona, zdenerwowana czy wyśmiana!
- Więc Lucjusz Malfoy wie, że ktoś krzyczał na Granger, która jest jego żoną? – powiedziała przerażona Pansy Parkinson, po czym się uśmiechnęła. – Już po was!
- Może się niedowidział – odezwała się niepewnie Ginny.
W tym momencie do Wielkiej Sali wbiegła Hermiona i spojrzała przerażona na Rona i Harry'ego
- Lucjusz jest wściekły! – powiedziała. – Wysłał patronusa, że pożałujecie ponieważ zaraz tu będzie!
- Przed nim nie da się uciec – odparł Draco z wrednym uśmiechem.
- Co mi zrobi? – warknął Ron, próbując udawać, że go to nie obchodzi, choć był bledszy niż zawsze. – Jesteśmy w szkole!
- Tak się składa, Weasley – odezwał się Snape ze swoim cynicznym uśmieszkiem – że prawo zezwala mężowi na bronienie żony, niezależnie od miejsca.
- To znaczy, że on może tu wpaść i nas zaatakować? – zapytał Harry.
- Tak – przyznał Draco. – Może was nawet zabić!
- I mam zamiar to zrobić – usłyszeli zimny głos.
Wszyscy spojrzeli w stronę drzwi i zadrżeli ze strachu gdy ujrzeli wściekłe oblicze Lucjusza Malfoy’a.
- Nikt mnie nie zdenerwował – powiedziała Hermiona, podchodząc do niego.
- Naprawdę? – zapytał z krzywym uśmieszkiem. – Medalion na twojej szyi sądzi inaczej!
- Czekaj, chcesz powiedzieć, że to medalion uczuć?! – krzyknęła przerażona.
- Oczywiście – odpowiedział, wzruszając ramionami.
- Ale jest tylko jeden! – powiedziała patrząc na niego poważnie.
- Wiem o tym – odparł.
- Ale on jest wart majątek! – wyszeptała i próbowała go zdjąć.
- Co ty robisz?- warknął Malfoy i przytrzymał jej ręce.
- A jak go zgubię? – zapytała z szeroko otwartymi oczami.
- A ty wiesz, ile jest warta Twoja obrączka? – zaśmiał się Draco.
- Zamknij się – warknął Lucjusz.
- O Merlinie! Lucjuszu, jak mogłeś mi dać tak drogie rzeczy! – wykrzyknęła."
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
"- Muszę kupić Dumbledorowi prezent- warknął.
- Dlaczego?- zdziwiła się. Lucjusz uwielbiał dawać prezenty, ale tylko swojej rodzinie. Chęć obdarowania
kogo innego nie była w jego gestii.
- Gdyby nie zakwaterował cię tu…
- To czy tak bym cię zdobyła- przerwała mu z czułością."
-------------------------------------------------------------------------------------

"- Nie uwierzycie Malfoy tu jest!- powiedział i spojrzał uważnie na Hermionę, która wciągnęła głośno
powietrze- Mówi ,że przyszedł, bo w domu jest coś co do niego należy!
- Naprawdę, tak  powiedział?- zapytała Hermiona z promiennym uśmiechem.
- Tak- odpowiedział Harry.
Hermiona szybko wybiegła na zewnątrz. Cała rodzina Weasley’ów zebrała się przed domem, Ron patrzył
na Lucjusza Malfoy'a z nienawiścią, natomiast Molly i Artur z zaskoczeniem.
- Nie ma tu nic co do pana należy- powiedział Ron.
- Jest- warknął Lucjusz i spojrzał na Hermionę- Chodź!
Hermiona spojrzała na niego groźnie , szybko podeszła i w następnej chwili wszyscy byli światkami jak Hermiona Granger uderza Lucjusza Malfoy’a.
- Ty idioto!- krzyknęła kładąc ręce na biodrach- Bitwa była dwa tygodnie temu! To czternaście dni! A nie
 liczę ostatniego miesiąca, gdzie dostawałam od ciebie po jednym liście na trzy dni! Ciekawe co przez ten
 czas robiłeś! Nie pomyś….- Lucjusz zamknął jej usta namiętnym pocałunkiem. Hermiona zarzuciła mu ręce na szyję i przyciągnęła bliżej- Tęskniłam!
- Wiem- wyszeptał jej do ucha.
- Nigdy więcej nie zostawiaj mnie na tak długo- poprosiła ze łzami w oczach.
- Możesz być tego pewna- powiedział stanowczo.
- Nic ci nie jest?- zapytała patrząc na niego uważnie.
- Mówiłem że nic mi nie będzie- powiedział pocałował ją czule i spojrzał na Rona z szyderczym uśmiechem- Jak widać jednak mieliście coś co do mnie należy!
- Hermiono odejdź od niego!- rozkazał Ron.
- Nie rozkazuj mojej żonie Weasley- warknął Malfoy.
-  Żonie?- powtórzyła zdumiona Pani Weasley.
- Ja..- Hermiona spojrzała na rodzinę rudzielców ze zmartwioną miną- Nie wiedziałam jak wam powiedzieć…"
-----------------------------------------------------------------------------

"- Idziemy na plażę? – zapytała Hermiona Ginny.  Rudowłosa spojrzała na nią zmieszana.
- Nie chce mi się, Mionka – odparła marszcząc nos.
- Mój ojciec właśnie wybiera się popływać, więc możesz iść z nim- odezwał się Draco wchodząc do pokoju.
- Nie chce się narzucać – zaprotestowała słabo.
- Tato Granger idzie z tobą na plaże!!- krzyknął blondyn z kpiącym uśmieszkiem.
- Draco!!- Hermiona spojrzała na niego oburzona.
- Jeżeli chce Pani ze mną iść – powiedział Lucjusz wchodząc- Niech Pani się pośpieszy.
- Dobrze – odparła i pobiegła do pokoju się przebrać, po drodze obdarowała Draco ciosem w potylice.
- Ona mnie bije!!- krzyknął wzburzony.
- Szkoda, że nie mocniej – Hermiona usłyszała rozbawiony głos Lucjusza i uśmiechnęła się radośnie."
----------------------------------------------------------------------------------------------------
Najbardziej obawiali się reakcji Draco na to, że jego macochą zostanie dziewczyna w jego wieku , ale on ich zaskoczył od dawna podejrzewał , że między tą dwójką dzieje się coś dziwnego. Ale jak to on , musiał dopiec gryfonce:
- Hermiono Granger – zaczął ze złośliwym uśmieszkiem – jeżeli urodzisz mi same siostry ostrzegam , że każdą nauczę przeklinać – a widząc zdumione spojrzenie ojca i czerwoną twarz Gryfonki schowaną w burzy brązowych loków dokończył tonem pięciolatka – Ja chcę mieć brata – po czym skrzyżował ręce na piersi i tupnął nogą , co wywołało niekontrolowany wybuch śmiechu u wszystkich .
*************************************************************************
WSZSTKIE CYTATY ZOSTAŁY WZIĘTE Z http://mojeminiopowiadania.blogspot.com/ I NIE NALEŻĄ DO MNIE!
WYPISAŁAM JE TYLKO Z POWODU ,ŻE TRAKTUJE JE JAKO NATCHNIENIE I INSPIRACJE DO NAPISANIA TEGO BLOGA !!!

Rozdział 3

Kolejny rozdział...
*********************************************************************************** Po 15 minutach gorących powitań Hermiona zjadła 5 pasztecików przygotowanych przez panią Weasley gorąco zachwalając smak potrawy. Po zjedzonej kolacji panna Granger zostawiła swojego towarzysza pod opieką matki Rona i poszła poszukać Albusa Dumbledore'a dopadła go w ogrodzie Molly.
- Dyrektorze! - zawołała na powitanie
- Dzień dobry panno Granger - powiedział Dumbledore - Co panią tutaj sprowadza?
- Ja nie mogę zamieszkać u Malfoy'a! Mam własne mieszkanie i zamierzam to wykorzystać!
- Pann...
- Niech mi pan nie przerywa - warknęła - Jak pan to sobie wyobraża?!
- Panno Granger to dla pani bezpieczeństwa. - bronił się dyrektor
- DLA MOJEGO BEZPIECZEŃSTWA !? MERLINIE, PAN OSZALAŁ?!
- Nie Panno Granger nie oszalałem - tłumaczył się Albus - Nie wskazane jest aby mieszkała pani sama.
- Albusie Percivalu Wulfryku Brianie Dumbledore!
- Przykro mi Hermiono ,ale moja decyzja nie podlega zmianie. - powiedział dyrektor Hogwartu.

Zrezygnowana i wściekła Hermiona udała się do kuchni. Lucjusz siedział przy stole jedząc szarlotkę pani Weasley. Granger dorwała Lupina.
- Remusie wiedziałeś gdzieś Snape'a? - zapytała Lupina
- Hermiono coś się stało? - odpowiedział pytaniem na pytanie
- Mam zamieszkać u Malfoy'a - syknęła - Więc gdzie jest Snape?
- Tam rozmawia z Szalonookim - powiedział wskazując przeciwległy róg pomieszczenia 
- Idź po Tonks, sprowadźcie Dumbledore'a - szepnęła - przedstawienie czas zacząć

- Snape! - ryknęła z iście ślizgońskim uśmiechem 
- Czego Granger?! - zapytał nietoperz
- Moody opętał Bellatrix - szepnęła do ucha Snape'owi najważniejsze informacje
 

piątek, 24 stycznia 2014

Rozdział 2

Ciąg Dalszy... .
***********************************************************************************
Hermiona wypełniała kolejne papiery gdy usłyszała trzask i krzyki. Na palcach podeszła do gabinetu Lucjusza Malfoy'a- swojego szefa. Lucjusz walczył właśnie z Yaxley'em i Avery'm - Jednymi z najlepszych śmierciożerców. Malfoy zdążył powalić Avery'ego gdy do jego gabinetu weszła Bellatrix Lastrange. Panna Granger wyjęła różdżkę i wycelowała nią w Yaxley'a:
-Drętwota!-krzyknęła.
 Wraz z Lucjuszem powalili dwójkę śmierciożerców a to i tak nic nie dało.
Bellatrix z łatwością odparowywała zaklęcia Malfoy'a ,a on unikał jej klątw z niemal dziecięcą łatwością. Hermiona potraktowała kobietę zaklęciem  'petrificus totalus' ale ta tylko się zaśmiała:
-To ja zawszę będę jego najwierniejszą! On sam Lord Voldemort uczył mnie czarnej magii! - wykrzyknęła śmierciożerczyni zwalając Lucjusza z nóg klątwom Cruciatus i nie mal trafiając w niego Avadą Kedavrą.
Tego Hermiona nie wytrzymała, w momencie gdy zobaczyła Malfoya wijącego się z bólu ,gdy ledwo unika śmierci cała jej złość, upokorzenie i nienawiść zapłonęły ,a Bellatrix Lastrange - szwagierka Lucjusza stała się obsesją panny Granger.
- Crucio! - wykrzyknęła Hermiona skupiając się na zadawanym przez siebie bólu. Torturowała śmierciożerczynię dopóki nie podszedł do niej Lucjusz.
- Przestań Hermiono,nie chcesz być taka jak ona - szepnął kładąc jej rękę na ramieniu.
Dopiero gdy to zrobił cofnęła zaklęcie. A na język cisnęła jej się formuła klątwy uśmiercającej.
- Nie rób tego - wyszeptał Lucjusz ,jakby znał jej zamiary.
- Ale ona... Lucjuszu ona będzie dalej...torturowała i... i zabijała -wyjąkała Granger
- Nie, nie będzie Hermiono. - szeptał kojąco. - Chodź.
- Gdzie? - zapytała zdezorientowana była gryfonka.
- Do Malfoy Manor. Muszę Ci coś wyjaśnić - Powiedział łapiąc ją za rękę - Bello! Za 10 minut - powiedział zwracając się do wciąż leżącej Bellatrix.
Hermiona poczuła znajome szarpnięcie w okolicy pępka poczym ogarnęła ich ciemność.
Wylądowali w salonie na skórzanej kanapie. Panna Granger leżała na kanapie przyciśnięta przez blondyna.
- Wybacz Hermiono - powiedział siadając obok niej.
- Nic nie szkodzi - odpowiedziała - Co miałeś mi wyjaśnić?
- Nie teraz. Na drugim piętrze jest sypialnia i łazienka. Weź prysznic i przebierz się ,bo wyglądasz okropnie - powiedział uśmiechając się.
- Dziękuje za komplement - mruknęła idąc na wskazane przez Malfoy'a piętro.

Weszła do pięknej i jasnej sypialni ale nie skupiała się zbyt na jej wystroju i szyku.
Otworzyła szufladę. Rzeczy Malfoy'a, następna szuflada - rzeczy Malfoy'a, jeszcze jedna szuflada - Rzeczy Malfoy'a.
-Do cholery jasnej przecież on ma ŻONĘ! - pomyślała przechodząc do szafy. - Więc gdzie są jakieś damskie ciuchy ?!
 Przeszukała całą sypialnie i już miała ubrać koszule Malfoy'a gdy zobaczyła że w sypialni są drzwi prowadzące na korytarz, do łazienki i najprawdopodobniej garderoby. Nacisnęła klamkę tych ostatnich i weszła do pomieszczenia wielkości butiku. Na wieszakach wisiały suknie a obok leżały szpilki. Hermiona przeszukała całe pomieszczenie i znalazła tylko suknie ,buty i biżuterię. Wszystko starannie powieszone bądź ułożone. Wybrała kremową suknię i czarne szpilki. Poszła do łazienki wzięła staranny prysznic ,ubrała  suknie i szpilki poczym stukając butami zeszła do salonu ,w którym czekał na nią Lucjusz w towarzystwie... Bellatrix - tej samej ,która torturowała go parę minut temu ,a on siedzi sobie z nią jak ze starą przyjaciółką.
 - Usiądź Hermiono - powiedział wskazując kanapę
 - Wyjaśnij mi ,co ona tu robi? -zapytała siadając
 - Proszę cię nie wyciągaj pochopnych wniosków - powiedział Lucjusz
 - Spróbuje - odpowiedziała
 - Bello zaczynaj - rzekł Malfoy
 - To nie ja torturowałam Lucjusza. Nie mogłam powstrzymać zaklęcia ,bo to nie ja je rzuciłam.
Zacznijmy od początku... Byłam głupia i oczarowana Czarną Magią a moim priorytetem była czystość krwi. Ale nie chciałam nieść zła ,nie chciałam zabijać, nie chciałam torturować,nie chciałam tego. Do szeregów Voldemorta przystąpiłam pod przymusem moich rodziców,podali mi eliksir "słodkiego snu"
i zawlekli do niego. Wypalił mi znak. Ale dostrzegłam 'jasną stronę' sytuacji. Wymknęłam się do Dumbledore'a powiedziałam mu co się stało i zaproponowałam szpiegostwo. Zgodził się. Od tego czasu starałam się wszystko przekazywać Zakonowi. Meldowałam Dumbledore'owi o każdej błahostce jaką wymyślił Riddle. Jednak nie ufał mi zbyt dobrze, nie wiedziałam o wszystkim. Dlatego do jego szeregów wstąpił Severus ,który jako mistrz eliksirów miał większe wpływy u Czarnego Pana. Snape szybko zaskarbił sobie jego zaufanie. Voldemort nie zauważył mojego szpiegostwa. Ale Alastor tak.
Moody przekazał to Voldemort'owi a ten twierdząc ,że 'jestem zbyt utalentowana' żeby mnie zabić opętał mnie zabierając wolną wolę. Nie mogłam przekazywać wieści Zakonowi ,a Snape nie dawał sobie rady. Przez co Lucjusz jako 'prawa ręka' Voldemorta stał się szpiegiem. Moody kontrolował moje myśli i czyny. - mówiła Bellatrix 
- Czyli kontroluje to wszystko co mówisz - stwierdziła Granger
- Nie, Hermiono zaklęcie Alastora minęło kiedy rzuciłaś na mnie 'Crucio', dzięki temu już nie jestem pod kontrolą Moody'ego. - wyjaśniła Bella - kontrolę umysłu mógł przerwać tylko poprawnie rzucony 'Cruciatus' w obronie niewinnej osoby. Dziękuje Ci Hermiono.
- Nie ma za co. - odpowiedziała speszona gryfonka - Ale czy Moody nie może po prostu rzucić zaklęcia jeszcze raz?
- Może ale mam dosyć zarówno Alastora jak i Voldemorta i oficjalnie wstępuje do Zakonu Feniksa. - odpowiedziała Bella
- To jak? Bello, Hermiono będziecie w stanie zakopać topór wojenny? - zapytał Lucjusz
Sadzę ,ze tak jeśli tylko Hermiona się zgodzi - odparła Bella na co Hermiona skinęła głową
- W takim razie ustalone. Od jutra Malfoy Manor stanie się siedzibą Zakonu Feniksa. - powiedział Malfoy - Hermiono mogę Cię prosić o towarzystwo? - zapytał patrząc na Granger
- Jasne - odpowiedziała pośpiesznie wstając i idąc za blondynem do biblioteki.

Biblioteka Malfoy'a była co najmniej dwa razy większa od tej w Hogwarcie... .

- Po co mnie tu sprowadziłeś Lucjuszu? - zapytała lecz mężczyzna nie odpowiedział, wrzucił garść proszku Fiuu poczym zawołał : Albusie!
Po chwili z kominka wyłoniła się głowa Albusa Dumbledore'a.
- O co chodzi Lucjuszu i co robi u Ciebie Panna Granger? zapytał
- Stoi Albusie! - warknął Malfoy - Bellatrix chce wstąpić do Zakonu, Moody opętał jej umysł ale Hermiona przerwała jego kontrole nad umysłem Belli... .
- Od początku Lucjuszu, od początku - powiedział zamyślony Dumbledore
- Do mojego gabinetu wpadł Yaxley z Avery'm. Zmiotłem Avery'ego a Granger potraktowała Yaxley'a wzmocnioną drętwotą. Na nich się nie skończyło bo przyszła Bellatrix zaczęła we mnie miotać zaklęciami,wywiązała się walka. Bella dostała Petrificus'em jednak nic to nie dało. Trafiła mnie 'crucio' i ledwo co uniknąłem Avady. Hermiona dostała szału odpłaciła się Bellatrix pięknym za nadobne przez co Bella tarzała się pod wpływem 'Cruciatusa' ,który przerwał kontrolę umysłu i musiałem powstrzymać Granger ,bo użyła by Avady Kedavry na Bellatrix. Zabrałem Hermione do Malfoy Manor ,a Bella wytłumaczyła jej co się stało. Obie obiecały zakopać topór wojenny ,a ja myślę ,że to może być początek przyjaźni. - odpowiedział blondyn - Wydaje mi się ,że Malfoy Manor powinno być siedzibą Zakonu - dodał
- Hmm.. zarówno Bellatrix jak i Panna Granger mogą wstąpić do Zakonu Feniksa ,jednak zmiana siedziby byłaby nie bezpieczna - powiedział Dumbledore - Panno Granger z powodu ataku w miejscu pracy Pani jak i Lucjusza śmiem prosić aby zatrzymała się pani w Malfoy Manor. - zwrócił sie do Hermiony.
- Co!? - wykrzyknęła była gryfonka. - To nie możliwe!
- Panno Granger proszę niech pani sie uspokoi - odrzekł dyrektor - To dla pani bezpieczeństwa.
- Dyrektorze, zaraz będę w Norze - odpowiedziała poczym weszła do kominka pociągając za sobą Malfoy'a.
- Co ty zrobiłaś - warknął Malfoy
- Prosiłeś o moje towarzystwo więc będziesz je miał - syknęła
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Zadowoleni z tego długiego rozdziału? Ja tak :)



czwartek, 23 stycznia 2014

Rozdział 1

Pewna dwudziestoletnia kobieta o długich brąz włosach udała się do pracy w Firmie produkującej miotły wyścigowe.  Kobietą tą była Hermiona Granger, szkolna-panna-wiem-to-wszystko. Panna Granger przyjęła stanowisko sekretarki. Podeszła do recepcji ,a recepcjonistka nakazała jej udać się na 2 piętro. Brunetka zgodnie z poleceniem udała się na wskazane piętro. Zapukała. Usłyszała zimne,krótkie "wejść". Nacisnęła klamkę poczym szybkim krokiem udała się wgłąb pomieszczenia. Gabinet urządzony został z rozmachem w bardzo elekanckim stylu. Hebanowe biórko pod ścianą przy którym siedział blondwłosy mężczyzna i równie hebanowy regał z książkami,skórzana kanapa,stolik,dywan,kryształowy żyrandol. Wszystko z najdroższych sklepów do których panna Granger nie śmiała by wejść. W gabinecie panował pół-mrok. Dopiero po dłuższej chwili mężczyzna siedzący przy biórku obrócił się w kierunku Hermiony. Kobieta zamarła gdy zobaczyła kto będzie jej szefem.
- Granger?! - mężczyzna omal nie dostał zawału gdy zobaczył  sekretarkę.
- Malfoy?! - kobieta nie pozostała mu dłużna. - Zlituj się Merlinie!
- Co Ty tu robisz?! - zapytał Lucjusz Malfoy - Zakochałaś się? - zakpił
- Napewno nie w tobie Malfoy! - prychnęła - Przyszłam tu PRACOWAĆ!
- Merlinie ratuj! - krzyknął arysokrata - Ty chcesz być MOJĄ sekretarką ?!
- Tak - odpowiedziała pewna siebie Hermiona - Jakiś problem MALFOY ?
-Ty jesteś PROBLEMEM ,Granger - powiedział - Tam jest Twój gabinet. Łap za papiery!
- Lucjusz. Malfoy. Moim. Szefem. Ja. Się. Zabije .-mruknęła łapiąc pokaźny stos dokumentów i idąc do wskazanego gabinetu.
Hermiona pracowała do późna. Do domu udała się grubo po północy. Wzięła szybki prysznic,zjadła miskę płatków z mlekiem. poczym padła na łóżko i zasnęła. Następnego dnia wstała o 6.00.
                                         *                    *                    *
Codziennie wstawała o 6.00, jadła śniadanie poczym udawała się do bióra. Pracowała do późna i zasypiała. Minęły 2 długie,żmudne i przepełnione nienawiścią do Malfoy'a miesiące... .
                                        *                    *                    *
A Hermiona Granger zaczęła czuć do Lucjusza Malfoy'a coś więcej niż nienawiść...szkolna-Panna-ja-wiem-to-wszystko poczuła miłość do znienawidzonego szefa.    
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------I jak? Ja jestem zadowolona z tej notki.

Witajcie

Hejka,
Notek spodziewajcie się raczej rzadko. Blog o... Lucmione lub jak wolicie Lumione  czyli, Lucjuszu Malfoy'u i Hermionie Granger . Zastanawiam się również o malutkich Miniaturkach.
Dobra koniec tego! Lecę pisać notke.
            ...
 I ♥ Lucjusz Malfoy.