piątek, 21 marca 2014

Rozdział 16

Taki prezencik w opowiadaniu =) 
________________________________________________________________________
Państwo Malfoy opuścili wyspę następnego dnia. Teleportowali się dokładnie do salonu w dworku ,w Wiltshire - rezydencji Malfoy'ów
- Już jesteście? - zdziwiła się Bellatrix
- Tak, wróciliśmy ,żeby Cię nękać - mruknął Lucjusz z uśmiechem 
- Już się boje - odwarknęła Bella ze śmiechem na co roześmiała się nawet Hermiona
- Oj uspokójcie się - mruknęła Pani Malfoy krztusząc się ze śmiechu
- Czyżbyśmy kogoś rozśmieszyli? - zapytał blondyn
- Nie - odpowiedziała Lastrange niewinnym tonem 
- Jesteście nie znośni - mruknęła Hermiona z niedowierzaniem kręcąc głową
- My? - zapytali Bellatrix i Lucjusz jednocześnie patrząc na panią Malfoy jakby oświadczyła ,że uwielbia quidditcha
- Wynocha! - warknęła na męża Hermiona - Chcę pogadać z Bellą
Malfoy z miną zbitego pieska opuścił salon, poczym skierował się do swojego gabinetu wraz z butelką Ognistej. Dla każdego oprócz Bellatrix i Hermiony mogłoby się wydawać ,że Lucjusz Malfoy będzie pił sam. Ale wyżej wymienione doskonale wiedzą ,że skontaktuje się ze swoim synem- Draconem i najlepszym przyjacielem Draco - Blaise'm Zabinim. 
- Bello...
- Tak? - zapytała Lastrange patrząc podejrzliwie na brązowooką
- Mogę Cię prosić o dyskrecję?
- Oczywiście - zapewniła Bellatrix
- Chyba...
- Tak?
- Ja...chyba...
- Wyduś to z siebie
- JaChybaJestemWCiąży - wydusiła Hermiona jednym tchem
- Zaraz zobaczymy - powiedziała Bella wychodząc.
Lastrange skierowała się do Szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart gdzie znalazła nauczyciela eliksirów-Severusa Snape'a ,którego poprosiła o eliksir za pomocą ,którego można było stwierdzić ciąże. Snape spojrzał na Bellatrix ,która wyszeptała ,,Nie ja'' poczym wróciła do Hermiony.
- Potrzymaj to w ustach przez około minutę poczym wypluj tutaj - poleciła Bellatrix podsuwając Hermionie eliksir i kubeczek.
Brązowowłosa przechyliła flakonik z eliksirem. Eliksir smakował miętą, owocami leśnymi i surowym jajkiem. Minęła minuta. Hermiona wypluła eliksir w podsunięty przez Bellę kubeczek. Wcześniej przezroczysty płyn miał kolor głębokiej zieleni.
- Gratuluje! - pisnęła Bellatrix
- C.co? - wyjąkała niezbyt inteligentnie Hermiona
- Gratuluje Granger elokwencją dorównujesz Potte... - Snape urwał momentalnie - Gratuluje i elokwencji, i dziecka Granger - powiedział wyraźnie rozbawiony mistrz eliksirów zaglądając do kubeczka
- Nie Granger! Jeślibyś zapomniał Snape, nazywam się Malfoy i jestem żoną twojego najlepszego przyjaciela - mruknęła
- Przepraszam wielmożną Panią Malfoy - mistrz eliksirów udał skrzata i skłonił się głęboko
- Zamknij się Severusie - syknęła rozbawiona
- Oczywiście Jaśnie Pani - Snape ponownie się skłonił z uśmiechem na ustach
- Mówił Ci ktoś ,że jesteś okropny? - zapytała
- Żeby to raz - mruknął  Snape
- żeby dwa - dodał Malfoy stojący w drzwiach
- Wyjdźcie mi obaj natychmiast! - wykrzyknęła Hermiona celując różdżką to w Snape'a, to w Malfoy'a.

sobota, 15 marca 2014

Rozdział 15

I znowu nie dotrzymałam słowa! Miało być po 1 kwietnia. Ale co tam macie czytajcie :)
_________________________________________________________________________
- Coś mi tu nie gra - pomyślała brązowooka po kolejnym wyjściu ,,jej opiekuna''.
Jej każde wspomnienie o mężczyźnie było zamazane, widoczne jak przez mgłę, ale była pewna ,że ich dawna relacja była cieplejsza o tej jaką blondyn darzył ją teraz. On nie mógł być jej opiekunem. Po prostu nie mógł. Kim więc był? Co zdradziło Lucjusza Malfoya? Drżenie ręki przy podawaniu eliksiru dziewczynie, pełne troski spojrzenie zimnych stalowoszarych oczu, zachowanie mężczyzny, jego ruchy, sposób poruszania się, niepewność i ta cholerna troska. Te wszystkie czynniki spowodowały pewność dziewczyny ,że mężczyzna nie jest jej opiekunem. 
- Kim jesteś? - wyszeptała Hermiona w zamknięte drzwi - Czemu kłamiesz? 
Nie! Co jak co ,ale on nie był jej opiekunem. Brązowooka była tego pewna. 
- Kim ty do jasnej cholery jesteś? - zapytała w pustkę - Czemu mnie okłamujesz?!
Niepewna wcześniejszej relacji pomiędzy nią a mężczyzną zasnęła. 
Śniły jej się...schody. Te same schody śniły jej się cały czas. Ale co to mogło oznaczać?
Schody...ból...zatroskane spojrzenie zimnych szarych oczu...ciemność. Od czasu wypadku śnił jej się ten sam sen. Obudziła się jak zwykle pogrążona w myślach o śnie. Co mógł oznaczać? Czy ten ciąg wydarzeń może mieć coś wspólnego z blondynem? Granger poczekała chwilę. Słychać było kroki blondyna. Drzwi się otworzyły. Niepewność emanowała z jego ruchów co tylko utwierdziło dziewczynę w swoim przekonaniu. 
- Kłamałeś. - stwierdziła - Nie jesteś moim opiekunem, prawda?
- Dlaczego tak sądzisz? - zapytał
- Drży ci ręka kiedy podajesz mi eliksir, patrzysz się na mnie z troską, strachem i niepewnością, dziwnie się zachowujesz, chodzisz niemal na palcach, obchodzisz się ze mną jak z małym dzieckiem. Dlaczego? Kim jesteś naprawdę? Kim ja jestem?
- Nie wiem ile mogę Ci powiedzieć - rzekł po chwili milczenia
- Najlepiej wszystko - odpowiedziała 
- Zaczekaj tutaj - powiedział wychodząc 
Po chwili blondyn wrócił z Cassią, Poppy i jakimś starcem. 
- Hermiono to Albus Dumbledore, dyrektor Szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart - powiedziała Cassia.
Brązowooka pokiwała głową. Starzec wyjął różdżkę poczym w pomieszczeniu pojawiły się cztery krzesła. Każdy z obecnych zajął po krześle. Malfoy te najbliżej jej łóżka. 
- Odpowiadając na twoje poprzednie pytanie... - zaczął blondyn - jestem... 
- twoim mężem - uzupełnił Dumbledore z uśmiechem 
- Co?! - teraz te wszystkie dziwne elementy złożyły się w poprawną całość ,ale dziewczyna nie mogła w to uwierzyć.
- Spójrz - polecił Malfoy pokazując jej album ze zdjęciami.
Ona i Lucjusz przy ołtarzu, ona i Malfoy na weselu, ona tańcząca z Harrym.  
Wspomnienia wróciły z szybkością błyskawicy:
Pół roku temu dostała pracę w Malfoy Corporation. Atak w gabinecie Malfoya. Cruciatus rzucony na Bellę. Kłótnia z Dumbledore'm kiedy upierała się ,że za nic w świecie nie zamieszka z Malfoyem.
 Śmierć Moddy'ego. 
TA noc gdy postanowiła wyznać Lucjuszowi swoją miłość. Bitwa podczas ,której Greyback skoczył na Lucjusza. Wyrwanie się Remusowi. Spotkanie Draco, Zabiniego i Ginny ,którzy przyjechali na ferie.
Oświadczyny... Aż w końcu spotkanie z rodzicami. Ślub.,,Sposób na żuka''.Domek, aż w końcu TE schody, TEN ból,TE zatroskane spojrzenie stalowoszarych oczu Lucjusza. 
- Musimy wracać - powiedziała do Lucjusza
- Dlaczego?
- Skeeter - odpowiedziała - Już ja dam jej popalić!
- Pamiętasz? 
- Ciebie nie da się zapomnieć na długo - wymruczała całując męża w szczękę

czwartek, 13 marca 2014

Rozdział 14

Next historii będzie po 1 kwietnia ,bo muszę się uczyć do szóstoklasisty.
Do rzeczy...
_____________________________________________________________
Hermiona Jane Granger wybudziła się ze snu... choć to właściwie nie był sen. Nic jej się nie śniło.
Wraz z obudzeniem się dziewczyna poczuła ostry ból. Otworzyła oczy, ból się zwiększył ,a brązowooką oślepił nie tylko ból ,ale i światło. Ostre jasne światło przedarło się do jej umysłu ,a każdy jej nerw wił się w agonii. Pierwszą jej myślą było to ,że leży w skrzydle szpitalnym w Szkole Magii i Czarodziejstwa Hogwart. Ale nie, nie, to nie było Skrzydło Szpitalne w którym leżała gdy spetryfikował ją bazyliszek. Gdzie ona właściwie jest? Gdzie ona leży?! To łóżko jest zbyt wygodne ,żeby leżała w mugolskim szpitalu. Właściwie to nie było łóżko, leżała na prawdziwym łożu. Gdzie ona jest?!
Do pokoju wszedł wysoki blondyn, o szarych czujnych oczach i długich blond włosach.
- Kim pan jest? - zapytała zdezorientowana brązowowłosa ,a jej oczy śledziły każdy ruch mężczyzny.
Wczoraj Lucjusz Malfoy uzgodnił z pielęgniarką z Hogwartu - panią Pomfrey, i główną uzdrowicielką Szpitala czarodziejów - Cassią, że jeśli brązowooka nie będzie nic pamiętać w pewnym sensie nie może powiedzieć jej prawdy. Całej prawdy.
- Nie pan. Mówmy sobie po imieniu. Jestem Lucjusz - powiedział rozbawiony i przerażony jednocześnie.
- Kim jesteś? - zapytała ponownie akcentując każde słowo
- Twoim...opiekunem - powiedział załamany ,że musi to powiedzieć. NAPRAWDĘ nie chciał tego mówić. Cholera jasna! Jak on ma jej to wyjaśnić? Przecież Hermiona Granger nienawidzi Lucjusza Malfoya. Wściekły Malfoy wyszedł do salonu.
- Poppy! - warknął ,a z kominka wyszła pielęgniarka.- Co mogę jej powiedzieć?!
- A co powiedziałeś?
- Że jestem jej opiekunem i jak mam na imię - powiedział coraz bardziej załamany
- Więc musisz to ciągnąć
- Ile?!
- Dopóki nie odzyska pamięci
- Ile to będzie trwało?
- Nie wiem Lucjuszu.
- Uczyłaś się o Obliviate! Wiesz o nim tyle ,że cały Hogwart wie mniej od Ciebie!
- Ale to nie Obliviate! - pielęgniarka straciła cierpliwość - Gdzie?
- Sypialnia. Tam gdzie była wcześniej. - powiedział siadając na kanapie.
Drzwi otworzyły się. Do pokoju weszła jakaś kobieta.
- Jak się czujesz? - zapytała owa kobieta
- Kim pani jest? - zapytała
- Pielęgniarką - odpowiedziała wymijająco - Jak się czujesz?
- Lepiej, dziękuje - odpowiedziała
- Pozwól ,że zostawię Cię samą - rzekła kobieta na odchodnym
Pomfrey poszła do salonu gdzie zastała...płaczącego Malfoya.
- Lucjuszu?
- Czego chcesz Poppy?! - warknął
- Ona odzyska wspomnienia, jest silna. - to co powiedziała nie było stu procentową prawdą ,ale wierzyła w to wystarczająco. - Wypij! - dodała podając mu kubeczek.
Malfoy posłusznie jednym ruchem ręki przylał zawartość kubeczka do ust. Lekarstwo smakowało miętą. Uspokoił się niemal od razu, tylko fizycznie. Już nie płakał, nie chciał. Ale psychicznie miał ochotę zabić Pomfrey na miejscu. Miał ochotę wejść na najwyższą wieżę w Hogwarcie i skoczyć. Miał ochotę iść do Hermiony i wykrzyczeć jej w twarz ,że jest jej mężem. Ale tego nie zrobił. Zamiast tego ukrył twarz w dłoniach poczym wykrztusił zduszonym głosem: Poppy przyprowadź Cassie, nic mnie ie obchodzi czy ma dyżur ma tu przyjść.
- Cassia! - powiedziała Pomfrey wrzucając do kominka szczyptę proszku Fiuu.  Z kominka wyszła uzdrowicielka.
- Obudziła się?
- Tak ,ale niczego nie pamięta
- Co jej powiedziałeś? - zapytała Malfoya
- Ge estem ej ojehunem i am a ime ucjusz - tyle usłyszała główna uzdrowicielka
- Jest w głównej sypialni - Pomfrey poprzedziła pytanie Cassii
Poppy i Cassia poszły do Hermiony.
- Hermiono to Główna uzdrowicielka, ma na imię Cassia. Monitorowała Twój stan zdrowia od wypadku - powiedziała Pomfrey ,a Hermiona skinęła głową na znak ,że usłyszała.

piątek, 7 marca 2014

Rozdział 13

Rozdział 13-Czy będzie pechowy? Nie no nie wierze w przesądy =)
_____________________________________________________________
Hermiona po trzech kawach postanowiła iść spać. Zostawiła koc poczym ostrożnie wyszła z biblioteki.
Krok,krok,krok - była gryfonka ostrożnie schodziła ze schodów. Trochę za daleko postawiła nogę... 
ŁUP!
ŁUP!
ŁUP!
Hałas zbudził Lucjusza. Blondyn zerwał się na nogi poczym pobiegł do źródła dźwięku-schodów ,które pokazał Hermionie tego popołudnia. Zamarł gdy zobaczył swoją żonę nieprzytomną, leżącą przed schodami. Ostrożnie wziął brązowowłosą na ręce poczym zaniósł do sypialni. Delikatnie ułożył ją na łóżku poczym podwinął rękaw bluzki. Wszędzie miała pełno siniaków, rozciętą wargę, parę zadrapań, o ile wielkie, czerwone pasy można było nazwać zadrapaniami. Malfoy był przerażony. 
- Cholera jasna! Mogłem na nią poczekać w tej cholernej bibliotece! Wtedy nic by się nie stało! Równie dobrze mogłem jej nie pokazywać schodów ,albo chociażby ostrzec! - beształ siebie w myślach
Pobiegł do salonu, złapał garść proszku Fiuu poczym krzyknął : Poppy!!!
Z kominka wyłoniła się pani Pomfrey.
- O co chodzi Lucjuszu? - zapytała 
- Chodź! - polecił prowadząc ją do żony.
- Lucjuszu, czy mogę wiedzieć co jej się stało? - zapytała pielęgniarka
- Spadła ze schodów - warknął 
- Z ,któ...
- Z tych prowadzących do tej cholernej biblioteki!
- Lucjuszu, bądź tak miły i przyprowadź mi tu Sever...
- Jestem - warknął Snape - Co się stało do cholery ,że Albus budzi mnie w środku nocy?!
- Zamknij się! - syknął Malfoy z furią wypisaną na twarzy tak wyraźnie ,że Snape zaczął mówić pół-głosem.
- Co się stało? - zapytał Snape
- Pani Malfoy, spadła ze schodów - wyjaśniła Pomfrey - spójrz.
Naczelny postrach Hogwartu zamarł.
- Już nawet Potter był w lepszym stanie gdy nie miał kości w jednej ręce - pomyślał
- I co? - dopytał się zirytowany Lucjusz
- Muszę wrócić do Hogwartu po eliksiry - wyjaśnił
- Nie musi pan, panie profesorze - chwila skąd Snape zna ten głos? Potter? Weasley? Potter. No jasne!
Severus odwrócił się. Za nim stał czarnowłosy Potter. Ale nie TEN Potter. Nie Potter-zbawca-świata-ja-pokonam-Voldemorta-bo-ty-nic-nie-wiesz. Nie Potter-Najlepszy-Przyjaciel-Granger-i-Weasleya.
Przed nim stał Albus Severus Potter, syn TEGO Pottera i TEJ Weasley. Dzieciak do ,którego ON Severus Snape ma słabość!
- Albus Cię wysłał chłopcze? - zapytał Snape najmilszym tonem jakim tylko potrafił
- Tak, panie profesorze - odpowiedział podając mu eliksiry
- Wiggenowy, Czyszczący rany, wzmacniający, Szkiele-Wzro, Potrójny eliksir Wiggenowy, Eliksir odkażający i Eliksir przeciw krwotoczny - mruczał Snape odkładając poszczególne eliksiry - Bardzo dobrze chłopcze, bardzo dobrze 90 punktów dla Gryffindoru za wspaniałomyślność i szybkie działanie Pana Pottera! I kolejne 20 za wzięcie potrzebnych eliksirów!
- Od kiedy Severusie wspomagasz Gryfonów? - zapytała Pomfrey
- Od kiedy ten wspaniały chłopak dołączył do tego domu - odpowiedział speszony Snape
- Mogę w czymś pomóc - zapytał Albus Severus
- Już nam pomogłeś chłopcze - wyjaśnił Snape - wracaj do Hogwartu
- Do widzenia ,Panie profesorze, Proszę Pana, Proszę Pani - Chłopak kiwnął głową na Severusa, Lucjusza i Pomfrey poczym wyszedł.
- Czyszczący rany, Poppy i odkażający! - polecił Snape poczym odkażał rany Pani Malfoy - Przeciw krwotoczny i wzmacniający - warknął na pielęgniarkę widząc ,że z ran zaczęła wypływać krew - Wiggenowy! Pojedyńczy! - polecił ,ponownie podając eliksiry Tej-cholernie-mądrej-Granger jak kiedyś nazywał obecną żonę jego przyjaciela.
- To wszystko co mogę zrobić - powiedział w końcu Snape przyglądając się Pani Malfoy - A to jest dla Ciebie - dodał wciskając Malfoyowi w rękę fiolkę z Potrójnym Wiggenowym - Po każdym posiłku trzy krople pod język - powiedział na co Malfoy skinął głową - Dopóki nie wpadnę tu wraz z Poppy na kontrole.

czwartek, 6 marca 2014

Rozdział 12

Znalazła się tuż przed pięknym drewnianym domkiem. Zwykły drewniany domek ,a jaki uroczy.
Puściła rękę męża i pobiegła wprost do domku.
- Alohomora - szepnęła kierując różdżką w drzwi.
Gdy tylko drzwi otworzyły się wbiegła salonu. Był urządzony w kolorze szarym. Co niezbyt spodobało się byłej gryfonce.
- Mam nadzieję ,że sypialnia będzie w lepszym kolorze - pomyślała kierując się na schody.
Gdy była w połowie usłyszała ,że do domku wchodzi Lucjusz. Najszybciej i najciszej jak mogła wbiegła do... sypialni. I to jakiej sypialni! Była piękna jasna i przestronna. Jednym słowem niebo.
Krok, krok, krok - Lucjusz zbliżał się do jej chwilowej kryjówki.
- Cholera! - pomyślała
Hermiona podeszła do drzwi ,w których po chwili stanął Malfoy.
- Salon jest okrop...
- Zanim skończysz pozwól ,że coś Ci pokaże - powiedział ciągnąc ją do hallu. - Widzisz te schody?
- Ślepa nie jestem - powiedziała
- Granger! - warknął
- To moje panieńskie nazwisko - uzupełniła z promiennym uśmiechem - Więc co z tymi schodami?
- Idź to się dowiesz - powiedział powoli zbliżając się do schodów - Ale ja będę pierwszy - dodał z szatańskim uśmiechem.
Pani Malfoy większej zachęty nie było trzeba. Wbiegła na górę przeskakując po dwa schodki.
Znalazła się w ...bibliotece!
- Jestem w niebie - szepnęła podbiegając do regału - ,,Najsilniejsze eliksiry średniowiecza'', ,,Tajemnicze zaklęcie-czarna magia'', ,,Transmutacja i Transfiguracja-poziom dla zaawansowanych'' - mruczała przejeżdżając palcem po poszczególnych książkach. Usiadła na krześle wraz z ,,Transmutacją i Transfiguracją-poziom dla zaawansowanych''.
Zaczęła czytać...
Strona 50...
Strona 80...
Strona 120...
Strona 180...
- Miona, czy ty zamierzasz kiedykolwiek zejść na kolację? - przed nią pojawił się Lucjusz z talerzem
- Nie - odpowiedziała
- Tak myślałem... - odpowiedział blondyn z westchnieniem - Masz, zjedź to - dodał kładąc talerz obok niej.
- Risotto? - zdziwiła się
- Tak Risotto - potwierdził siadając
Hermiona ze smakiem zjadła kolację poczym wróciła do lektury.
Strona 200...
Odłożyła książkę poczym złapała za kolejną ,,Ghule, trolle, wilkołaki i inne krwiożercze bestie''
Zaczytała się szczególnie w rozdziale o Wilkołakach.
Strona 20...
Strona 70...
- Kocie, zamierzasz iść spać? - zapytał Lucjusz wchodząc do biblioteki
Stop! Jak wchodząc?!
- Przecież...Ty...cały...czas...tu...byłeś - powiedziała zdezorientowana brązowooka
- Nie nie byłem - odpowiedział - A tak do rzeczy czy wiesz ,że czytasz ósmą książkę?
- ÓSMĄ?! Jaką ósmą?! To dopiero druga...
- Nie - odpowiedział blondyn - pierwsza była ,,Transmutacja i Transfiguracja-poziom dla zaawansowanych'', druga ,,Siedem sekretów stworzeń magicznych'', trzecia ,, Życie wilkołaków'', czwarta ,,Eliksiry w renesansie'', piąta ,,Sekret księżyca- o wilkołakach'', szósta ,,Życie według wilkołaków'' , siódma ,,Eliksiry- Jak wyleczyć wilkołactwo'' na merlina! co Ty masz z tymi wilkołakami?!, ósma ,,Ghule... no to co teraz czytasz - wyjaśnił - Aha i od godziny wpatrujesz się w ten rozdział - dodał
- To dla tego jestem trochę zmęczona - mruknęła
- Idziesz spać? Czy przynieść Ci kawę? - zapytał
- Trzy kawy - poprosiła - I koc.
Malfoy z westchnieniem opuścił bibliotekę.
_____________________________________________
Voile! + wygląd Domku:

Sypialnia










Salon













Schody prowadzące do biblioteki

















Biblioteka

poniedziałek, 3 marca 2014

Rozdział 11

Hermiona ze smakiem zjadła śniadanie przygotowane jej przez skrzata, poczym zaczęła się pakować.
Zapakowała kosmetyczkę, wczorajszego 'Proroka Codziennego' i  książki ,które znalazła w bibliotece (Lucjusz  uzupełnił zapas książek).
Przyszła pora na ubrania. Tu brązowooka długo zastanawiała się co może jej się przydać.
- Na pewno wezmę płaszcz... - pomyślała - Nie. Na pewno to ja muszę zadzwonić do Ginny!
Złapała za telefon ,który "zgubiła". Wiedziała bowiem ,że jeśli pokaże go Lucjuszowi ten na pewno kupi jej inny, "lepszy", droższy, zapewne smartfona. Szybko wystukała numer przyjaciółki.
- Cześć Ginny
- Hej Hermiona ,o co chodzi?
- Lucjusz chce mnie zabrać na jakąś tam "wyspę Malfoyów" ,a ja nie wiem co zapakować
- Oj, Miona to będzie problem - powiedziała rudowłosa poważnym tonem poczym się rozłączyła.
- To dziwne - pomyślała Hermiona - przecież Ginny nigdy tak nie robiła.
Brązowooka zamarła gdy dokładnie przed nią zmaterializowała się rudowłosa.
- Ginny! - krzyknęła oburzona
- Monka, jak będziesz się fochać to Ci nie pomogę - ruda uderzyła w czuły punkt
- Oj, niech ci będzie cieszę się ,że cię widzę - warknęła Hermiona z udawanym gniewem na co obydwie dziewczyny się roześmiały.
- Accio ciuchy Hermiony! - zawołała Weasleyówna ,a przed nią wylądowały ubrania.
Dziewczyny wybierały ciuchy ,które później dzieliły na cztery kupki: do wyrzucenia, do spakowania, do zostawienia i do ewentualnego spakowania. W ten sposób zapakowały calutki kufer Hermiony i jeszcze jeden ,który Ginny pożyczyła przyjaciółce.  Chwilę potem usłyszały odgłos otwieranych drzwi.
- To Lucjusz. Zwiewaj - powiedziała Hermiona bezgłośnie na co rudowłosa skinęła głową i teleportowała się do Nory.
- Hermiono Jane Malfoy! Czy chcesz mi powiedzieć ,że wygoniłaś skrzaty?! - wykrzyczał Lucjusz
- Tak! - odkrzyknęła Hermiona z uśmiechem
- Mogłem się tego spodziewać - mruknął Lucjusz z rezygnacją wchodząc po schodach do sypialni. - Mionka błagam powiedz ,że nie poprosiłaś wiewióry o pomoc
- Poprosiłam - odpowiedziała Hermiona śmiejąc się ,na co jej mąż zareagował westchnieniem
- Spakowana? - zapytał
- Tak - odpowiedziała wskazując na dwa kufry
- Więcej nie było? - zapytał Lucjusz
- No wiesz... mogę jeszcze poprosić panią Weasley jestem pewna ,że dostane jeszcze parę kufrów - powiedziała z uśmiechem
- Hermiono! Ty mnie przerażasz - Malfoy zrobił przerażoną minę na co gryfonka parsknęła śmiechem poraz kolejny
                                                ~*~
Hermiona złapała Lucjusza za rękę. Poczuła znajome szarpnięcie w okolicy pępka poczym ogarnęła ją ciemność. Znalazła się tuż przed pięknym drewnianym domkiem...

niedziela, 2 marca 2014

Rozdział 10

Hermiona obudziła się dosyć późno. Była 10. Wstając z łóżka zachwiała się i upadła... prosto w ramiona Lucjusza.
- Następnym razem nie dam Ci alkoholu - powiedział rozbawiony
- Bardzo śmieszne - mruknęła brązowooka 
- Kocie, nie idź do kuchni proszę - powiedział Malfoy 
- Czemu? - zapytała zdziwiona
- Po prostu tam nie idź- odpowiedział blondyn
- Nic z tego! - powiedziała zbiegając po schodach do 'kuchni' co w języku jej męża znaczyło 'jadalni'
Na stole leżał Prorok Codzienny. Hermiona zaczęła czytać:

PROROK CODZIENNY

Ślub Lucjusza Malfoya i Hermiony Granger. Co się stało z dawną Panią Malfoy? - strona 4
Zdjęcia ze ślubu Lucjusza Malfoya i Hermiony Granger - strona 5
Dawne życie Lucjusza Malfoya - strona 6-7
Nowe zmiany w Ministerstwie Magii. Co one oznaczają? - strona 8
Co się stało z Wybrańcem? - strona 9
Minerva McGonagall jaka jest naprawdę? - strona 10
Nowa książka Rity Skeeter - ,,Tajemnice Karkarowa''
Śmierciożercy. Czy powrócą? - strona 17-18
Życie i kłamstwa Harry'ego Pottera - strona 19-20

Hermiona przewróciła kartkę na stronę 4.
Ślub Lucjusza Malfoya i Hermiony Granger.
 Co się stało z dawną Panią Malfoy?
Wczoraj o godzinie 15 odbył się ślub Lucjusza Malfoya - arystokraty czystej krwi z Hermioną Granger - czarownicą mugolskiego pochodzenia. Wesele odbyło się w towarzystwie najbliższej rodziny Panny Młodej. 
- Tak, wesele było bardzo kameralne - mówi Wiktor Krum szukający w bułgarskiej drużynie, były chłopak Hermiony. 
- Nie pochwalamy wyboru córki - mówią państwo Granger - mogłaby mieć kogoś lepszego.
 Wiele osób zadaję sobie pytanie: Co się stało z dawną panią Malfoy - Narcyzą Malfoy (zd. Black)? Otóż jak się okazało Narcyza zniknęła w nie wyjaśnionych okolicznościach. Kto stoi za zniknięciem Narcyzy Malfoy? Czy to nie jej mąż Lucjusz? W co się pakuje Hermiona Malfoy (zd. Granger)? Jak wiadomo Lucjusz Malfoy był śmierciożercą. Zabijał i torturował z przyjemnością, czemu więc nie mógł zabić raz jeszcze? Według Malfoy'a jego dawna żona- Narcyza wyjechała do Francji. Czy można mu wierzyć? Według pewnych źródeł Narcyza uciekła od męża ,bo ten źle ją traktował. Czy to prawda? W co wpakowała się Hermiona Jane Malfoy (zd. Granger)?
Więcej na ten temat jutro!

- Lucjuszu Abraxasie Malfoy!!! - wydarła się Hermiona - Tłumacz się do jasnej cholery! Co się stało z Narcyzą?!
- Hermiono - Lucjusz westchnął - Kiedyś zabiję tą Skeeter.
- Czekam - Hermiona była nieugięta
- Naprawdę kiedyś zabiję tą Skeeter - mruknął - Jak zapewne wiesz nasze małżeństwo zostało zaplanowane. Nie kochaliśmy się. Kłótnie stały się rytuałem w Malfoy Manor. Ostatecznie Narcyza wyjechała do Francji. Zakochała się w jakimś mugolu ,którego poznała na wakacjach. Pojechała do niego. Wyjechała jakiś rok temu. Tak jest lepiej. Ona jest szczęśliwa u boku mężczyzny ,którego pokochała ,a ja u Twojego. Kwitek został podpisany ,jeśli chcesz mogę Ci pokazać akt rozwodowy. Z Narcyzą łączy mnie tylko Draco. - wyjaśnił Lucjusz
- Co to są "pewne źródła"? - zapytała nie przekonana
- "Pewne źródła" to nasza "kochana" Skeeter - ostatnie słowa wypluł jakby były trucizną
- Lucjuszu, tak się składa ,że mam haczyk na żuka - powiedziała uradowana Hermiona
- Haczyk na żuka? - zdziwił się Malfoy
- Tak, haczyk na żuka - potwierdziła brązowooka - Skeeter jest nie zarejestrowanym animagiem.
Lucjusz zakrztusił się sokiem ,który pił.
- Skeeter... animagiem?! - wykrztusił
- Tak - potwierdziła - Czas rozdeptać żuka ,choć według mnie powinna być pluskwą. To bardziej do niej pasuje.
Na tym zakończyła się rozmowa świeżo upieczonego małżeństwa. Hermiona pobiegła do łazienki gdzie przebrała się w czarną suknię i wzięła prysznic. Gdy wróciła do salonu spostrzegła ,że Lucjusz wyparował. Chwilę potem zobaczyła kartkę leżącą na stole.
Hermiono!
Skrzaty już Cię pakują. Proszę nie przerywaj im. Wyjeżdżamy dziś wieczorem. Bądź gotowa.
Jestem w Malfoy Corporation załatwiam pewną sprawę. Wrócę około 16. Skrzaty zrobią Ci śniadanie.
Bellatrix jest w bibliotece. 
                                                 Lucjusz
- Jak to "skrzaty już Cię pakują!? - pomyślała wściekła Hermiona biegnąc do sypialni Lucjusza
Wściekła jak osa Hermiona wbiegła do pokoju. Zastała tam grupkę skrzatów pakujących jej rzeczy do kufra.
- Stop! - wykrzyknęła ,a skrzaty zamarły z jej rzeczami w rękach - Zostawcie kufer. Nie pakujcie go.
- Aa..ale Pan Lucjusz kazał spakować Panią. Pan Lucjusz powiedział ,że ma Pani nam nie przerywać... - tłumaczył się skrzat najbliżej niej.
- Nie obchodzi mnie co powiedział mój mąż! - przerwała mu - Umiem się sama spakować.
- Aaa..ale pani ma się przygotować do wyjazdu... - wyjąkał znów skrzat
- Wiem co mam robić! - wykrzyknęła Hermiona
- Aaa...alee...
- Śmiesz protestować!? - warknęła Pani Malfoy
- Nnn..nie... ocz..oczywiście..,żee..niee - wyjąkął skrzat
- Więc zostaw kufer! - wycedziła Miona ,a gdy skrzaty zostawiły jej rzeczy wyraźnie się uspokoiła.
- Cz..Czy Łajza może zrobić Pani śniadanie? - zapytał zlękniony skrzat
- Tak - odpowiedziała wiedząc ,ze jeśli odmówi zasmuci i poniży skrzata
Skrzaty teleportowały się do kuchni ,a Hermiona złapała za kufer.
Siedziała na podłodze zastanawiając się co może spakować ,gdy pojawił się skrzat ze śniadaniem.
- Gdzie mój mąż planuje mnie zabrać? - zapytała skrzata
- Łajza nie może...Łajza nie powie... Łajza nie może - mruczał skrzat
- Łajzo! - warknęła zirytowana Hermiona
- Łajza nie może... - jęknął skrzat ,a widząc wściekłe spojrzenie Hermiony dodał - Na wyspę Malfoyów
- Świetnie, możesz odejść - powiedziała Hermiona pakując kufer




sobota, 1 marca 2014

Rozdział 9

W końcu nadszedł TEN dzień. Dzień ślubu. Dzień ,który miała zapamiętać na całe życie. Dzień ,który zmieni jej całe życie. Dzień , w którym panna Granger zostanie panią Malfoy. 
Hermiona stała przed lustrem w pokoju który zajmowała od pierwszego dnia w Malfoy Manor. 
Piękna biała suknia powiewała za nią ,a welon był przypięty. Dziewczyna bardzo się denerwowała ślubem. Nie raz zastanawiała się czy Lucjusz naprawdę chcę się z nią ożenić ,ale on zbywał jej pytania uśmiechem i zapewnieniem ,że kocha ją ponad życie. Kto by pomyślał ,że w ciągu tak krótkiego czasu jakim jest pół roku życie może wywrócić się o 180 stopni?
Dokładnie pół roku temu dostała pracę w Malfoy Corporation. Dokładnie pół roku temu miała ochotę zabić Malfoya na miejscu. Przypomniała sobie ich pierwszą rozmowę:
- Granger?! - mężczyzna omal nie dostał zawału gdy zobaczył  sekretarkę.
- Malfoy?! - kobieta nie pozostała mu dłużna. - Zlituj się Merlinie!
- Co Ty tu robisz?! - zapytał Lucjusz Malfoy - Zakochałaś się? - zakpił
Na pewno nie w tobie Malfoy! - prychnęła - Przyszłam tu PRACOWAĆ!
- Merlinie ratuj! - krzyknął arystokrata - Ty chcesz być MOJĄ sekretarką ?!
- Tak - odpowiedziała pewna siebie Hermiona - Jakiś problem MALFOY ?
- Ty jesteś PROBLEMEM ,Granger - powiedział - Tam jest Twój gabinet. Łap za papiery!
- Lucjusz. Malfoy. Moim. Szefem. Ja. Się. Zabije .-mruknęła łapiąc pokaźny stos dokumentów i idąc do wskazanego gabinetu.
Hermiona pracowała do późna. Do domu udała się grubo po północy. Następnego dnia wstała o 6.00.
Codziennie wstawała o 6.00, jadła śniadanie poczym udawała się do biura. Pracowała do późna i zasypiała. Minęły 2 długie,żmudne i przepełnione nienawiścią do Malfoy'a miesiące... .

Później TEN atak w gabinecie Lucjusza, kiedy oszołomiła Yaxley'a i rzuciła na Bellatrix zaklęcie 'Cruciatus'. Następnie kiedy to Bella tłumaczyła jej dlaczego torturowała Malfoya. Kłótnia z Dumbledore'em kiedy upierała się ,że za nic w świecie nie zamieszka w Malfoy Manor. 
Śmierć Moddy'ego. 
TA noc gdy postanowiła wyznać Lucjuszowi swoją miłość. Bitwa podczas ,której Greyback skoczył na Lucjusza. Wyrwanie się Remusowi. Spotkanie Draco, Zabiniego i Ginny ,którzy przyjechali na ferie.
Oświadczyny... Aż w końcu spotkanie z rodzicami. 
Już wyobraziła sobie pierwszą stronę Proroka Codziennego: ,,Ślub Lucjusza Malfoya-arystokraty czystej krwi i Hermiony Granger-szlamy, najlepszej przyjaciółki 'Wybrańca',,.
Drzwi otworzyły się ,a do pomieszczenia weszła Molly Weasley w towarzystwie swojej córki-Ginny i mamy Hermiony-Jane Granger. Zaraz po nich do pokoju wpadła Luna i Bellatrix. 
- Pięknie wyglądasz córuś - Jane Granger rozpłynęła się nad wyglądem córki. 
- Ale czegoś tu brakuje - wtrąciły Luna i Ginny
- Makijażu - podpowiedziała Bella
- Jane, chodź ze mną - poprosiła Pani Weasley za co Hermiona była jej bardzo wdzięczna - Zostawmy Hermionę, dziewczyny się nią zajmą. 
Kiedy obie wyszły Hermiona odetchnęła z ulgą.
Panna Granger podeszła do lustra. 
- Zamknij oczy! - poleciła Ginny, a brązowooka spełniła jej polecenie.
Przez następne pół godziny Hermiona czuła muśnięcia tuszu do rzęs, błyszczyku i innych dziwadeł ,które dziewczyny postanowiły wypróbować. 
- Otwórz oczy! - usłyszała głos Bellatrix
Miona posłusznie otworzyła oczy i oniemiała. Dopiero teraz zobaczyła piękno sukni ,którą ma na sobie. Makijaż pięknie dopełniał jej stylizację.  Nadszedł czas na stawienie czoła kolejnemu wyzwaniu.
Bellatrix i Luna wybiegły z pokoju jakby gonił je Voldemort. 
- Powodzenia - szepnęła Ginny poczym pobiegła do pozostałych. Hermiona odetchnęła głęboko parę razy, sprawdziła umiejscowienie różdżki poczym wyszła do ogrodu. 
Wszyscy obecni wstali na jej widok, ale ona skupiła wzrok na mężczyźnie stojącym przy ołtarzu. 
Pan Granger podał jej ramię poczym powolnym krokiem doprowadził ją do ołtarza i dołączył  do swojej żony. Lucjusz delikatnie uścisnął jej rękę ,aby dodać jej otuchy. 
- Ja Lucjusz Abraxas Malfoy biorę sobie Ciebie Hermiono Jane Granger za żonę i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz ,że Cię nie opuszczę ,aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy jedyny i Wszyscy Święci. 
- Ja Hermiona Jane Granger biorę sobie Ciebie Lucjuszu Abraxasie Malfoy za męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz ,że Cię nie opuszczę ,aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy jedyny i Wszyscy Święci.
- Hermiono Jane Granger przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności, w imię Ojca i Syna ,i Ducha Świętego.
Lucjusz zdjął jej pierścionek zaręczynowy ,który wyrzucił za siebie ,a założył obrączkę.
- Lucjuszu Abraxasie Malfoy przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności, w imię Ojca i Syna ,i Ducha Świętego.
Teraz to ona drżącymi rękoma założyła ukochanemu obrączkę.
- Ogłaszam Was mężem i żoną - Hermiona dopiero teraz przypomniała sobie o obecności Dumbledore'a
Lucjusz poprowadził ją do tej części ogrodu ,w której miało odbyć się wesele. Dla Hermiony okazało się to zgubą ,bowiem tam otoczyli ich goście składający gratulacje.
Pierwszy był Remus wraz z Tonks w pięknej niebieskiej sukni: Gratulujemy! Ślicznie wyglądasz Hermiono. - powiedzieli wciskając jej w ręce prezent ślubny. Następni byli państwo Granger rozpływający się nad wyglądem Hermiony. Później po kolei podchodzili do nich: Państwo Weasley, Fred z Angeliną, George z Katie Bell, Ginny z Blaise'm, Ron z Lavender, Neville z Luną, Harry z Romildą Vane, Bellatrix, Dumbledore, McGonagall, Syriusz, Snape, Hagrid, Parkinson, Draco, Astoria, Parvati, Cho, Bill z Fleur, Gabrielle z państwem Delacour, Cedrik Diggory, Madame Maxime, Karkarow, Wiktor Krum i parędziesiąt innych osób. Goście zasiedli do stołu ,na którym rozłożone były wszelkie potrawy z różnych krajów świata takich jak:  Francja, Bułgaria, i Szkocja.
Wkrótce zabrzmiała muzyka. Pierwszy taniec należał do niej i Lucjusza-który okazał się świetnym tancerzem. Następnie usłyszała standardowe 'odbijamy' aby po chwili tańczyć z Ronem.
Wdzięczna losowi za kolejne 'odbijamy!' Hermiona zatańczyła z Harrym, Cedrikiem, Wiktorem, Neville'm, Zabinim, Snape'm, Syriuszem, Remusem, Fredem, Georgem czy chociażby z Karkarowem z którego sideł uratował ją Lucjusz. Hermiona rzuciła welonem ,który wpadł w ręce Ginny ,a Lucjusz muchą ,którą złapał Zabini. Blaise zatańczył z ,,Wiewiórką,,. Wesele trwało do godziny piątej nad ranem.
__________________________________________________________________
Chora jestem więc nie zabijajcie proszę za ten rozdział :)
Nie wiem kiedy pojawi się następy.
__________________________________________________________________
BONUS:
 Sukienka Hermiony
 Sukienka Bellatrix
 Sukienka Fleur
 Sukienka Ginny
  Sukienka Jane Granger (mamy Mionki)
 Sukienka Luny
Sukienka Tonks