sobota, 25 stycznia 2014

Cytaty cz.1

CYTATY Z BLOGA:

"- Zwiedziliśmy całą Europę, było super – odezwał się Ron.
- Beze mnie? – oburzyła się Lavender.
- Eee, to znaczy brakowało mi ciebie – wyjąkał Ron.
- Ja myślę – pisnęła i spojrzała na Hermionę i Ginny z wrednym uśmiechem. – A wy jak zawszę same.
- I tak ma być – odezwał się Draco, podchodząc do stołu Gryfonów.
- Czego chcesz fretko? – warknął Harry.
- Od ciebie nic bliznowaty – powiedział z krzywym uśmieszkiem. – Przyszedłem do ŻONY!
- Żony?! – krzyknął zdumiony Ron.
- A co głuchy jesteś? – warknął blondyn i wziął Ginny za rękę. – Chodź, kochanie, siedzisz przy moim stole!
- Czego ty chcesz od mojej siostry?! –  wrzasnął Ron. – Weź od niej te łapy!
- Uspokój się, Ronald – powiedziała Ginny.
- Wyszłaś za niego? – zapytał Harry.
- Tak, tydzień temu – odparła z promiennym uśmiechem.
- Gdy rodzice się dowiedzą… – zaczął groźnie Ron.
- Oni wiedzą, geniuszu- powiedział Draco – Byli na ślubie, tak jak twoi bracia!
- Ty tleniona fretko! – wrzasnął Ron.
- Mamo, on mnie obraża! – krzyknął płaczliwie Draco zwracając się do Hermiony, która zakrztusiła się sokiem który piła.
- Jak mnie nazwałeś? – zapytała, patrząc na niego groźnie.
- Mamą, mamusiu – odpowiedział z wrednym uśmiechem.
- Ginny, zaraz zostaniesz wdową – ostrzegła Hermiona rudowłosą.
- Szkoda – westchnęła Ginny.
- Ej, czemu on do ciebie tak mówi Herm? – zapytał Harry.
- Bo jest samobójcą – odpowiedziała Hermiona.
- Czy ty masz obrączkę na palcu? – zapytała Lavender.
- A co ma mieć? – warknął Draco, kręcąc głową. – Naprawdę, ci Gryfoni to straszne tłuki.
- Ej! – oburzyły się Ginny i Hermiona.
- Dobra, oprócz was, ratuje was to, że wybrałyście Ślizgonów – powiedział Draco i pocałował Ginny w policzek.
Wszyscy w Wielkiej Sali patrzyli na nich w szoku.
- Hermiona za kogo wyszłaś? – zapytał Harry.
- Za… – zaczęła lecz przerwał jej Draco.
- A za kogo mogła wyjść geniuszu, skoro mówię do niej mamo?
- Wyszłaś za jego ojca?! – wykrzyknął Ron.
- Brawo za dedukcję – zawołał Draco i zaczął klaskać."
----------------------------------------------------------------------------------------------------------
"- Po zajęciach Ronald, bo tak się składa, że mam osiemnaście lat i mam prawo mieszkać poza Hogwartem! – powiedziała i wyszła z Wielkiej Sali.
- Gin, ja nic mu nie zrobiłem – odezwał się Draco.
- Wiem – mruknęła, po czym spojrzała na niego poważnie. –Czekaj, co masz na myśli?.
- To, że gdy ojciec się dowie, że ktoś krzyczał na jego żonę, to nie będzie miły – powiedział wzruszając ramionami.
- Ale kto mu powie? Przecież Hermiona na pewno nie, ja też i ty TEŻ! – odpowiedziała.
- A widziałaś ten wisiorek, który miała na szyi? – zapytał z wysoko podniesioną brwią.
- Ten zielony? – Ginny się zdziwiła. – Powiedziała, że twój ojciec jej go podarował.
- No właśnie, ten naszyjnik działa w taki sposób, że osoba która go podaruje, wie, kiedy osoba obdarowana zostanie obrażona, zdenerwowana czy wyśmiana!
- Więc Lucjusz Malfoy wie, że ktoś krzyczał na Granger, która jest jego żoną? – powiedziała przerażona Pansy Parkinson, po czym się uśmiechnęła. – Już po was!
- Może się niedowidział – odezwała się niepewnie Ginny.
W tym momencie do Wielkiej Sali wbiegła Hermiona i spojrzała przerażona na Rona i Harry'ego
- Lucjusz jest wściekły! – powiedziała. – Wysłał patronusa, że pożałujecie ponieważ zaraz tu będzie!
- Przed nim nie da się uciec – odparł Draco z wrednym uśmiechem.
- Co mi zrobi? – warknął Ron, próbując udawać, że go to nie obchodzi, choć był bledszy niż zawsze. – Jesteśmy w szkole!
- Tak się składa, Weasley – odezwał się Snape ze swoim cynicznym uśmieszkiem – że prawo zezwala mężowi na bronienie żony, niezależnie od miejsca.
- To znaczy, że on może tu wpaść i nas zaatakować? – zapytał Harry.
- Tak – przyznał Draco. – Może was nawet zabić!
- I mam zamiar to zrobić – usłyszeli zimny głos.
Wszyscy spojrzeli w stronę drzwi i zadrżeli ze strachu gdy ujrzeli wściekłe oblicze Lucjusza Malfoy’a.
- Nikt mnie nie zdenerwował – powiedziała Hermiona, podchodząc do niego.
- Naprawdę? – zapytał z krzywym uśmieszkiem. – Medalion na twojej szyi sądzi inaczej!
- Czekaj, chcesz powiedzieć, że to medalion uczuć?! – krzyknęła przerażona.
- Oczywiście – odpowiedział, wzruszając ramionami.
- Ale jest tylko jeden! – powiedziała patrząc na niego poważnie.
- Wiem o tym – odparł.
- Ale on jest wart majątek! – wyszeptała i próbowała go zdjąć.
- Co ty robisz?- warknął Malfoy i przytrzymał jej ręce.
- A jak go zgubię? – zapytała z szeroko otwartymi oczami.
- A ty wiesz, ile jest warta Twoja obrączka? – zaśmiał się Draco.
- Zamknij się – warknął Lucjusz.
- O Merlinie! Lucjuszu, jak mogłeś mi dać tak drogie rzeczy! – wykrzyknęła."
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
"- Muszę kupić Dumbledorowi prezent- warknął.
- Dlaczego?- zdziwiła się. Lucjusz uwielbiał dawać prezenty, ale tylko swojej rodzinie. Chęć obdarowania
kogo innego nie była w jego gestii.
- Gdyby nie zakwaterował cię tu…
- To czy tak bym cię zdobyła- przerwała mu z czułością."
-------------------------------------------------------------------------------------

"- Nie uwierzycie Malfoy tu jest!- powiedział i spojrzał uważnie na Hermionę, która wciągnęła głośno
powietrze- Mówi ,że przyszedł, bo w domu jest coś co do niego należy!
- Naprawdę, tak  powiedział?- zapytała Hermiona z promiennym uśmiechem.
- Tak- odpowiedział Harry.
Hermiona szybko wybiegła na zewnątrz. Cała rodzina Weasley’ów zebrała się przed domem, Ron patrzył
na Lucjusza Malfoy'a z nienawiścią, natomiast Molly i Artur z zaskoczeniem.
- Nie ma tu nic co do pana należy- powiedział Ron.
- Jest- warknął Lucjusz i spojrzał na Hermionę- Chodź!
Hermiona spojrzała na niego groźnie , szybko podeszła i w następnej chwili wszyscy byli światkami jak Hermiona Granger uderza Lucjusza Malfoy’a.
- Ty idioto!- krzyknęła kładąc ręce na biodrach- Bitwa była dwa tygodnie temu! To czternaście dni! A nie
 liczę ostatniego miesiąca, gdzie dostawałam od ciebie po jednym liście na trzy dni! Ciekawe co przez ten
 czas robiłeś! Nie pomyś….- Lucjusz zamknął jej usta namiętnym pocałunkiem. Hermiona zarzuciła mu ręce na szyję i przyciągnęła bliżej- Tęskniłam!
- Wiem- wyszeptał jej do ucha.
- Nigdy więcej nie zostawiaj mnie na tak długo- poprosiła ze łzami w oczach.
- Możesz być tego pewna- powiedział stanowczo.
- Nic ci nie jest?- zapytała patrząc na niego uważnie.
- Mówiłem że nic mi nie będzie- powiedział pocałował ją czule i spojrzał na Rona z szyderczym uśmiechem- Jak widać jednak mieliście coś co do mnie należy!
- Hermiono odejdź od niego!- rozkazał Ron.
- Nie rozkazuj mojej żonie Weasley- warknął Malfoy.
-  Żonie?- powtórzyła zdumiona Pani Weasley.
- Ja..- Hermiona spojrzała na rodzinę rudzielców ze zmartwioną miną- Nie wiedziałam jak wam powiedzieć…"
-----------------------------------------------------------------------------

"- Idziemy na plażę? – zapytała Hermiona Ginny.  Rudowłosa spojrzała na nią zmieszana.
- Nie chce mi się, Mionka – odparła marszcząc nos.
- Mój ojciec właśnie wybiera się popływać, więc możesz iść z nim- odezwał się Draco wchodząc do pokoju.
- Nie chce się narzucać – zaprotestowała słabo.
- Tato Granger idzie z tobą na plaże!!- krzyknął blondyn z kpiącym uśmieszkiem.
- Draco!!- Hermiona spojrzała na niego oburzona.
- Jeżeli chce Pani ze mną iść – powiedział Lucjusz wchodząc- Niech Pani się pośpieszy.
- Dobrze – odparła i pobiegła do pokoju się przebrać, po drodze obdarowała Draco ciosem w potylice.
- Ona mnie bije!!- krzyknął wzburzony.
- Szkoda, że nie mocniej – Hermiona usłyszała rozbawiony głos Lucjusza i uśmiechnęła się radośnie."
----------------------------------------------------------------------------------------------------
Najbardziej obawiali się reakcji Draco na to, że jego macochą zostanie dziewczyna w jego wieku , ale on ich zaskoczył od dawna podejrzewał , że między tą dwójką dzieje się coś dziwnego. Ale jak to on , musiał dopiec gryfonce:
- Hermiono Granger – zaczął ze złośliwym uśmieszkiem – jeżeli urodzisz mi same siostry ostrzegam , że każdą nauczę przeklinać – a widząc zdumione spojrzenie ojca i czerwoną twarz Gryfonki schowaną w burzy brązowych loków dokończył tonem pięciolatka – Ja chcę mieć brata – po czym skrzyżował ręce na piersi i tupnął nogą , co wywołało niekontrolowany wybuch śmiechu u wszystkich .
*************************************************************************
WSZSTKIE CYTATY ZOSTAŁY WZIĘTE Z http://mojeminiopowiadania.blogspot.com/ I NIE NALEŻĄ DO MNIE!
WYPISAŁAM JE TYLKO Z POWODU ,ŻE TRAKTUJE JE JAKO NATCHNIENIE I INSPIRACJE DO NAPISANIA TEGO BLOGA !!!

1 komentarz: